Nocne rajdy uderzają w przeciwników władzy


Irańskie władze w walce ze zwolennikami opozycji zdecydowały się na kolejny krok. Jak twierdzi Human Rights Watch, paramilitarne służby basidżi w nocnych rajdach na prywatne mieszkania wyłapują przeciwników reżimu. Władze zatrzymały też ośmiu miejscowych pracowników ambasady Wielkiej Brytanii.

Human Rights Watch podkreśla, że raporty o interwencjach paramilitarnych oddziałów otrzymuje od mieszkańców różnych dzielnic Teheranu. Wynika z nich, że rządowe oddziały każdej nocy patrolują ulice i kiedy usłyszą pieśni lub wznoszone okrzyki natychmiast reagują.

Wkraczają na osiedla i do prywatnych domów, chcą uciszyć zwolenników opozycji i nie dopuścić do wybuchu kolejnych zamieszek. Dotychczas w protestach, które wybuchły po wyborach 12 czerwca, zginęło kilkanaście osób, a rannych zostało około tysiąca.

Basidżi przychodzą w nocy

- W nocy krzyczeliśmy z dachu Allah Akbar, wtedy oddziały rządowe wkroczyły na nasze osiedle i zaczęły strzelać w naszym kierunku - relacjonował HRW nocne wypadki jeden z mieszkańców Teheranu.

Inny świadek nalotów wspominał, że kiedy oddziałom paramilitarnym nie udało się wyważyć drzwi do jej domu, mężczyźni wspięli się po murach i weszli przez okno. Zaczęli wszystkich bić. W obronie bitych stanęli sąsiedzi, którzy obrzucili oddziały kamieniami.

Pracownicy ambasady zatrzymani

Irańskie władze znalazły też inny sposób, by poradzić sobie z demonstracjami. Za kratkami znalazło się ośmiu irańskich pracowników ambasady Wielkiej Brytanii w Teheranie. Zatrzymanym zarzucono - jak pisze agencja Fars - że "odegrali rolę w niedawnych niepokojach".

Londyn nazwał zatrzymanie pracowników ambasady "niepokojeniem i zastraszaniem". David Miliband, szef brytyjskiej dyplomacji, zażądał ich natychmiastowego zwolnienia.

Teheran w ostatnich dniach wielokrotnie obarczał Wielką Brytanię - wraz z USA - odpowiedzialnością za powyborcze protesty w tym kraju. Brytyjczycy do tego stopnia czuli się zagrożeni, że Londyn przed tygodniem zadecydował o ewakuowaniu z Teheranu rodzin pracowników swej ambasady.

Źródło: Polskie Radio, Reuters, PAP