Hezbollah wystrzelił ponad sto rakiet w izraelską bazę wojskową w mieście Kirjat Szemona i na Wzgórza Golan. Większość pocisków spadła na otwarty teren i nie wyrządziła żadnych szkód - poinformowała izraelska armia.
Hezbollah ostrzelał północny Izrael salwą ponad sto pocisków rakietowych w odwecie za zabicie w środę w izraelskim ataku wyższej rangi dowódcy tej organizacji Mohamada Nameha Nasera. Większość pocisków spadła na otwarty teren i nie wyrządziła żadnych szkód - poinformowała izraelska armia.
Rakiety wycelowano m.in. w izraelskie bazy wojskowe w mieście Kirjat Szemona i na okupowanych Wzgórzach Golan - przekazał Hezbollah.
Izrael zabił Mohamada Nameha Nasera
Naser zginął w okolicach położonego w południowym Libanie miasta Tyr w ataku izraelskiego drona. Mężczyzna kierował jedną z trzech grup Hezbollahu działających przy granicy z Izraelem.
Był to najwyższy rangą dowódca tej organizacji zabity przez Izrael od czasu śmierci Taleba Abdallaha 12 czerwca. Po ataku na Abdallaha Hezbollah również zareagował wzmożonym ostrzałem Izraela.
Izraelska armia potwierdziła, że stoi za śmiercią Nasera i Abdallaha, nazywając ich jednymi z "najbardziej znaczących bojowników Hezbollahu w południowym Libanie" i dodając, że Naser osobiści dowodził atakami na Izrael.
Od wybuchu wojny w Strefie Gazy, wspierany przez Iran szyicki Hezbollah regularnie ostrzeliwuje terytorium Izraela, deklarując, że w ten sposób wspiera Hamas. Armia izraelska odpowiada atakami wymierzonymi w Hezbollah. W czerwcu starcia się nasiliły, wzbudzając obawy o wybuch pełnowymiarowej wojny.
Trwają wysiłki dyplomatyczne między innymi USA i Francji, zmierzające do deeskalacji napięcia. Izrael głosi, że chce pokojowego rozwiązania, ale jest też gotowy do wojny. Hezbollah utrzymuje, że zakończy ataki, gdy dojdzie do zawieszenia broni w Gazie, w której - w wyniku odwetu Izraela za atak Hamasu - zginęło już niemal 38 tysięcy osób.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ATEF SAFADI/PAP/EPA