Dziewięciu Francuzów z organizacji humanitarnej i siedmiu hiszpańskich członków załogi samolotu odpowie za nieudane porwanie ponad stu dzieci z Czadu. - To niedopuszczalne - denerwuje się prezydent tego kraju. Jego zdaniem dzieci porwali pedofile.
- Nie chciałbym czegoś takiego w życiu oglądać. Dla mnie to oczywiste, że dzieci zostały porwane dla organizacji pedofilskich. Albo zabiliby je i sprzedali ich narządy - stwierdził prezydent Czadu Idriss Deby, który specjalnie przyleciał do miasta Abeche na wschodzie kraju. To tam został zatrzymany samolot z dziećmi. Miał polecieć do Francji.
- Zapewniam, że jestem wstrząśnięty tym, co zobaczyłem. To w XXI wieku niedopuszczalne - powiedział Deby francuskiej telewizji. - Cały świat musi to to zobaczyć. Podejmiemy wszystkie potrzebne kroki, by wyjaśnić porwanie dzieci z Czadu i uchodźców z Sudanu - dodał.
Prezydent spotkał się też z członkami francuskiej organizacji i hiszpańską załogą. Telewizja AP sfilmowała jego rozmowę z pilotem. - To był lot humanitarny i mieliśmy na niego pozwolenie - stwierdził Agustin Rey Torre. - Pan pomaga pedofilskiej organizacji i dostanie pan karę, na którą pan zasługuje - odpowiedział Deby.
Organizacja: to sieroty z Darfuru
Według francuskiej organizacji L'Arche de Zoe (Łuk Zoe), dzieci - sieroty z ogarniętego wojną domową sudańskiego Darfuru - leciały do Francji, gdzie czekały na nich nowe rodziny. Jednak szef francuskiego UNICEFu, Jacques Hintzy stwierdził, że wszystko wskazuje na to, że wiele z porwanych dzieci jest z Czadu, nie z Sudanu. Według władz Czadu co najmniej 48 pochodzi z ich kraju. Ponadto mali porwani mieli na sobie bandaże, choć żadne z nich nie było ranne.
Wszystkim zamieszanym w sprawę cudzoziemcom odebrano paszporty i telefony komórkowe. Rzecznik rządu Czadu poinformował, że zostaną przewiezieni do stolicy Ndżameny, gdzie będzie kontynuowane śledztwo. Zapowiedział też, że władze rozpoczną poszukiwania rodziców porwanych dzieci.
Konflikt w Darfurze, zachodniej prowincji Sudanu, trwa od ponad czterech lat. W jego wyniku śmierć poniosło, według ostrożych szacunków, 200 tysięcy ludzi, a 2,5 miliona opuściło swoje domy.
Źródło zdjęcia głównego: aptn