Niemiecki rząd a rezolucja ws. Ormian. "Nie może być mowy o zdystansowaniu się"

Baza w Incirlik
Baza w Incirlik
Google Earth Pro
Po przegłosowaniu rezolucji Turcy odmawiają parlamentarzystom wstępu do bazy IncirlikGoogle Earth Pro

Rząd Niemiec zdementował podaną przez "Spiegel online" wiadomość, że zamierza zdystansować się od rezolucji Bundestagu potępiającej masakrę Ormian przez imperium osmańskie jako ludobójstwo. - Nie ma o tym mowy - powiedział w piątek rzecznik rządu .

- Rząd federalny nie dystansuje się od tej ani innych rezolucji Bundestagu, wręcz przeciwnie, wspiera i broni prawa suwerennego organu konstytucyjnego, jakim jest Bundestag, do wypowiadania się na każdy temat - powiedział rzecznik Steffen Seibert dziennikarzom w Berlinie.

Zaznaczył, że sam Bundestag ocenia rezolucję jako "prawnie niewiążącą". Doniesienia medialne są błędne - podkreślił w imieniu kanclerz Angeli Merkel Seibert. - Nie może być mowy o zdystansowaniu się - powtórzył.

"Spiegel online": rząd zdystansuje się od rezolucji

Wcześniej w piątek "Spiegel online" pisał, że niemiecki rząd zamierza zdystansować się od rezolucji, co miałoby być sygnałem, że Berlin chce naprawić swoje stosunki z Turcją. Ankara uzależnia od tego gestu zgodę na wizytę niemieckich deputowanych w bazie Incirlik.

Jak dowiedziała się redakcja, na taki krok miały zgodzić się niemiecki MSZ i urząd kanclerski Angeli Merkel. Rząd od początku miał być nastawiony sceptycznie do działań parlamentu w tej sprawie.

Jak pisze "Spiegel online", o decyzji miał poinformować dziennikarzy rzecznik rządu Steffen Seibert.

Merkel nie dystansuje się?

Po publikacji "Spiegel online" Volker Kauder, szef parlamentarnej frakcji CDU, powiedział na spotkaniu z partyjnymi kolegami, że rozmawiał Merkel i przedstawiła ona mu swoją opinię - przekazał agencji Reutera jeden z uczestników spotkania.

Kauder oświadczył, że Merkel na partyjnym spotkaniu przed głosowaniem w czerwcu wyraziła poparcie dla rezolucji, choć potem nie brała udziału w głosowaniu.

Z kolei szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier stwierdził, że decyzja parlamentu nie jest prawnie wiążąca.

Urażona Turcja

Uchwała Bundestagu została przyjęta pomimo protestów strony tureckiej i doprowadziła do znacznego pogorszenia relacji między Niemcami a Turcją. Jednym z następstw dyplomatycznych tarć jest brak zgody władz tureckich na wizytę niemieckich deputowanych w bazie lotniczej Incirlik, w której rozlokowane są niemieckie samoloty biorące udział w akcji przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu.

Za uchwałą autorstwa CDU/CSU, SPD i Zielonych, zatytułowaną "Pamięć o ludobójstwie Ormian i innych chrześcijańskich mniejszości 101 lat temu", głosowali niemal wszyscy posłowie tych klubów. Tylko jeden deputowany z klubu CDU/CSU głosował przeciw. Dokument poparła także Lewica, chociaż ze względu na sprzeciw partii chadeckich nie dopuszczono jej do prac nad tekstem uchwały.

Ludobójstwo

Według historyków w latach 1915-1917 w dokonanych przez siły tureckie rzeziach i deportacjach życie straciło około 1,5 mln ormiańskich mieszkańców ówczesnego imperium osmańskiego. Będąca jego prawnym następcą Turcja sprzeciwia się stosowaniu terminu ludobójstwo w odniesieniu do tamtych wydarzeń.

Natura i skala tej zbrodni pozostają niezmiennie tematem sporu. Historycy powszechnie reprezentują pogląd, że masakra chrześcijańskich Ormian była pierwszym aktem ludobójstwa w XX wieku. Strona turecka kwestionuje nie tylko termin ludobójstwo, lecz także liczbę ofiar, twierdząc, że jest ona zawyżana. Przyznaje jedynie, że w walkach między Turkami a Ormianami było wiele ofiar po stronie Ormian, ale mówi o ofiarach wojny domowej i zamieszek.

Rząd Niemiec stara się unikać zadrażnień z władzami Turcji, obawiając się negatywnego wpływu na umowę Unia Europejska-Turcja, która jest zdaniem Berlina kluczem do rozwiązania kryzysu migracyjnego.

Autor: pk\mtom / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: