Wszyscy czterej więźniowie, którzy zbiegli pod koniec grudnia z zakładu karnego Ploetzensee w Berlinie, są znów znów za kratkami - podał w niedzielę dziennik "Berliner Morgenzeitung".
Czterej mężczyźni w wieku od 27 do 38 lat uciekli 28 grudnia z zakładu karnego JVA Ploetzensee przez kanał wentylacyjny. Za pomocą młota i szlifierki wybili dziurę w ścianie kotłowni. Odsiadywali kary za kradzieże i włamania.
Obie ręce w gipsie
Początkowo nikt nie zauważył ich nieobecności, chociaż ucieczkę zarejestrowały więzienne kamery. Trzech uciekinierów powróciło po kilku dniach dobrowolnie do zakładu karnego.
Czwarty mężczyzna został zatrzymany w piątek wieczorem w Berlinie po nieudanej próbie kradzieży kieszonkowej. W chwili zatrzymania miał obie ręce w gipsie. Policja przypuszcza, że złamania powstały podczas ucieczki z więzienia. Zdziwienie policjantów wywołał fakt, że w takim stanie próbował kraść.
"Berliner Morgenpost" podkreśla, że niemieckie przepisy nie przewidują żadnych kar za ucieczkę z więzienia. Więźniowie będą natomiast musieli odpowiedzieć za uszkodzenie rzeczy i kradzież młotka oraz szlifierki.
Nie pierwsza taka ucieczka
Spektakularna ucieczka nie była w końcu zeszłego roku jedynym incydentem stawiającym w niekorzystnym świetle berliński wymiar sprawiedliwości.
Pięciu innych więźniów odbywających kary w systemie otwartym, co oznacza konieczność nocowania w zakładzie karnym i swobodę poruszania się w dzień, nie wróciło w regulaminowym czasie do więzienia. Dwóch z nich jest nadal poszukiwanych. Policja uspokaja, że ścigani nie są niebezpiecznymi przestępcami.
Opozycyjna w Izbie Deputowanych Berlina CDU domaga się dymisji regionalnego ministra sprawiedliwości Dirka Behrendta (Zieloni). Ten obiecał wyjaśnienie wszystkich okoliczności, odmówił jednak ustąpienia ze stanowiska.
W latach 2006-2016 odnotowano sześć ucieczek z więzień w stolicy Niemiec.
Autor: pk / Źródło: PAP