W Hamburgu w nocy z soboty na niedzielę ponownie doszło do interwencji policji przeciwko awanturującym się chuliganom. W dzielnicy Schanzenviertel wznoszone są barykady, doszło też do plądrowania sklepów - podało radio Deutschlandfunk.
Na placu Pferdemarkt, jednym z centralnych punktów dzielnicy, agresywny tłum obrzucił policjantów kamieniami i butelkami. Funkcjonariusze ostrzeliwani byli też metalowymi kulkami z procy. Policja skierowała do akcji armatki wodne, by rozpędzić liczące kilkaset osób zgromadzenie.
Agencja dpa podała, że w jednym z banków wybito szyby. Na miejscu zajść była obecna jednostka antyterrorystyczna.
Co najmniej 275 rannych policjantów
Przypomnijmy, że w nocy z piątku na sobotę w Schanzenviertel doszło do kilkugodzinnych rozruchów. Chuligani demolowali okoliczne sklepy i punkty usługowe, splądrowali ponadto supermarket. Na głównej ulicy demonstranci budowali barykady, a następnie podpalali je. Dopiero po kilku godzinach policja zdecydowała się na interwencję.
W trwających od czwartku zajściach rannych zostało co najmniej 275 policjantów. Zgodnie z danymi z sobotniego wieczora, w aresztach przebywało 290 osób. Szef hamburskiej policji Ralf Meyer powiedział, że wśród zatrzymanych ekstremistów są Rosjanie i Włosi.
Pokojowa demonstracja
Wcześniej, w sobotę ulicami Hamburga kilkadziesiąt tysięcy osób przeszło w zorganizowanej przez szeroki sojusz organizacji lewicowych demonstracji pod hasłem "Solidarność bez granic zamiast G20".
Podczas popołudniowego koncertu kończącego demonstrację panowała - jak twierdzą media - pokojowa atmosfera. Agencja dpa pisała o przykładach bratania się demonstrantów z policjantami, w tym wspólnych zdjęciach.
Wcześniej, podczas przemarszu przez miasto, doszło jednak do przepychanek. Do pochodu dołączyła grupa lewicowych radykałów z "czarnego bloku", którzy odmówili zdjęcia masek z twarzy. Interweniowała policja, ekstremiści atakowali funkcjonariuszy metalowymi prętami, nie udało im się jednak rozbić demonstracji.
W tym samym czasie przez Hamburg przeszła inna pokojowa demonstracja zorganizowana przez partie centrowe oraz Kościoły katolicki i ewangelicki. Uczestniczyło w niej 10 tysięcy osób. - Pokazujemy, że można demonstrować pokojowo i godnie - powiedziała jedna z uczestniczek. Na wiecu kończącym tę demonstrację przemawiał burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio. Amerykański polityk skrytykował prezydenta Donalda Trumpa, przede wszystkim jego rezygnację z porozumienia paryskiego w sprawie ochrony klimatu.
Autor: mb//now / Źródło: PAP