"Tagesspiegel": polsko-niemieckie partnerstwo w politycznym kryzysie

Beata Szydło w Berlinie. Powitanie z kanclerz Merkel
Beata Szydło w Berlinie. Powitanie z kanclerz Merkel
tvn24
"Na zewnątrz niemiecki i polski rząd zachowują piękne pozory dobrego sąsiedztwa" (mat. wideo z dn. 12.02.br.)tvn24

Przed zbliżającą się 25. rocznicą Traktatu rządy Polski i Niemiec sprawiają wrażenie dobrego sąsiedztwa, lecz w rzeczywistości ich partnerstwo tkwi w politycznym kryzysie - pisze niemiecki publicysta Christoph von Marschall w niedzielnym wydaniu gazety "Tagesspiegel".

"Na zewnątrz niemiecki i polski rząd zachowują piękne pozory dobrego sąsiedztwa" - pisze Marschall dodając, że zbliżające się wizyty - prezydenta Andrzeja Dudy w czwartek w Berlinie i głowy państwa niemieckiego Joachima Gaucka w Warszawie w piątek oraz kalendarz mistrzostw Europy w piłce nożnej pomagają utrwalić to wrażenie.

Partnerstwo w politycznym kryzysie

"W rzeczywistości partnerstwo tkwi w kryzysie, w każdym razie pod względem politycznym" - ocenia niemiecki publicysta. Jego zdaniem zwycięzca ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych - Prawo i Sprawiedliwość - "wykorzystuje swoją władzę do zakwestionowania proeuropejskiej polityki integracyjnej poprzedniego rządu". "Chce mocniej zaakcentować narodową samodzielność i czyni to tak, jakby konieczna była obrona interesów Polski przed działaniami UE i największego sąsiada - Niemiec, które jakoby szkodzą Polsce" - pisze Marschall. Niemiecki publicysta dodaje, że "chcąc zachować władzę przez długi czas, (PiS - red.) próbuje ograniczyć reguły podziału władz w demokratycznym państwie prawa oraz podstawowe swobody". "Chce podporządkować sobie sądownictwo i media masowe" - stwierdza dziennikarz.

"Rozsądna" postawa niemieckiego rządu

Marschall zwraca uwagę, że niemiecki rząd zdecydował, iż nie będzie należał do "najpierwszych i najgłośniejszych publicznych krytyków" polskiej polityki, pozostawiając to zadanie instytucjom europejskim oraz USA. "Niemiecki rząd nie chce dawać PiS i temu, kto pociąga za sznurki - 'prezesowi' Jarosławowi Kaczyńskiemu - pretekstów do podsycania antyniemieckich nastrojów" - tłumaczy publicysta oceniając niemiecką powściągliwość jako postawę "rozsądną". Kryzys uświadamia Polakom i Niemcom, że w minionych 25 latach dokonali ogromnego postępu, który może obecnie zostać zakwestionowany, jeśli wola do wspólnych działań nagle osłabnie - ostrzega publicysta "Tagesspiegla". Marschall wymienia wśród tych wspólnych działań Europejski Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, w którym studiują niemieccy i polscy studenci, współpracę niemieckiej i polskiej policji, wspólne projekty kulturalne w rodzaju Parku Mużakowskiego, i kontakty międzyludzkie, także zakupy po obu stronach Odry.

Sąsiedzka normalność niczym mały cud

"Patrząc wstecz, odbieramy zbudowaną w minionych 25 latach normalność jak mały cud" - ocenia Marschall. Publicysta "Tagesspiegla" zaznacza, że rząd w Berlinie nie może sobie wybierać partnera w Warszawie, ale może zabiegać o poparcie dla swojego punktu widzenia. "Może pokazać Polsce korzyści (ze współpracy - red.), nie grożąc karami. Może też wykorzystać konsultacje międzyrządowe do forsowania wspólnych projektów, które nie kolidują z obrazem świata PiS" - konkluduje Christoph von Marschall. Polsko-niemiecki Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznych stosunkach podpisany 17 czerwca 1991 roku stanowił podstawę nowych polsko-niemieckich relacji po zakończeniu zimnej wojny i zjednoczeniu Niemiec.

Autor: tmw\mtom / Źródło: PAP