Kanclerz Niemiec Angela Merkel jest przeciwna udziałowi swojego kraju w misji wojskowej pod wodzą USA w cieśninie Ormuz u wybrzeży Iranu - poinformowała w poniedziałek zastępczyni rzecznika rządu. Podobnego zdania jest koordynator rządu RFN ds. współpracy transatlantyckiej Peter Beyer. - Istnieje duże ryzyko, że zostalibyśmy wciągnięci w konflikt - powiedział.
- Kanclerz Angela Merkel nie widzi w obecnej sytuacji i czasie (możliwości) udziału w misji pod dowództwem USA. Wszyscy w niemieckim rządzie są co do tego zgodni - poinformowała podczas konferencji prasowej wicerzeczniczka rządu Ulrike Demmer.
Sprzeczne wypowiedzi
30 lipca USA zwróciły się do Niemiec z oficjalną prośbą o udział w misji, której celem będzie zabezpieczenie żeglugi w cieśninie Ormuz.
Ataki na tankowce u wybrzeży Iranu w ostatnich miesiącach przyczyniły się do pogłębienia napięcia w relacjach Waszyngton-Teheran, co skłoniło USA do wezwania sojuszników, aby przyłączyli się do planowanej misji zapewnienia bezpiecznego przepływu statkom handlowym. Dotychczasowe reakcje ministrów rządu Merkel, która przebywa obecnie na urlopie, były niespójne. Szefowa resortu obrony i przewodnicząca CDU Annegret Kramp-Karrenbauer oświadczyła w środę, że Berlin nie podjął jeszcze decyzji, jakiej udzieli odpowiedzi Amerykanom. Tego samego dnia szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas (SPD) oznajmił, że Niemcy nie będą uczestniczyć w kierowanej przez USA misji wojskowej. Oświadczenie przekazane w poniedziałek przez Demmer kończy spekulacje na temat stanowiska Berlina.
"Niemcy mają zupełnie odmienne podejście polityczne niż Amerykanie"
Koordynator rządu RFN ds. współpracy transatlantyckiej Peter Beyer (CDU) wskazał, żeby to jego kraj odgrywał wiodącą rolę w misji Unii Europejskiej w Zatoce Perskiej.
- Mamy w tym regionie swoje interesy (...). Powinniśmy sobie z tego zdawać sprawę. Nie wystarczy coś odrzucić i powiedzieć, że się czegoś nie będzie robić - stwierdził chadecki polityk w poniedziałkowej rozmowie z wpływowym bawarskim dziennikiem "Passauer Neue Presse". Bronił decyzji, aby nie brać udziału w misji dowodzonej przez USA. Przypomniał, że Niemcy nadal realizują porozumienie nuklearne z Iranem, a USA wyszły z niego jednostronnie. Zdaniem Beyera był to błąd. - Niemcy mają zupełnie odmienne podejście polityczne niż Amerykanie. Gdyby RFN przystąpiła teraz do misji prowadzonej przez USA, a Waszyngton dalej eskalował sytuację, to istnieje duże ryzyko, że zostalibyśmy wciągnięci w konflikt. Nie jest to w naszym interesie - oświadczył Beyer, domagając się misji unijnej na jasnych zasadach. - Misja Unii Europejskiej i USA mogą się uzupełniać. Jest to wykonalne - uznał polityk z partii Merkel.
"Nie możemy się bezczynnie przyglądać"
Beyer ujawnił, że toczą się poufne negocjacje, w które są zaangażowani również Amerykanie. Tematem rozmów jest organizacja konferencji z udziałem wszystkich stron konfliktu, a dyplomacja i dialog mają doprowadzić do deeskalacji napięć.
- Samo to jednak nie wystarczy. Nie mamy zbyt wiele czasu. Nie możemy bezczynnie przyglądać się, jak w cieśninie Ormuz są wciąż atakowane statki. Zwłaszcza że pływają tam statki również pod niemiecką banderą - mówił Beyer. Za organizacją unijnej misji w cieśninie Ormuz w poniedziałek opowiedział się również minister Heiko Maas.
Napięcie w cieśninie Ormuz
19 lipca irańscy komandosi zajęli w cieśninie Ormuz tankowiec bandery brytyjskiej. Stało się to w dwa tygodnie po zatrzymaniu przez Brytyjczyków w pobliżu Gibraltaru zmierzającego do syryjskiego portu zbiornikowca z ładunkiem irańskiej ropy. Londyn twierdzi, że zapobiegł w ten sposób złamaniu sankcji nałożonych na Syrię przez Unię Europejską.
Autor: akw//rzw//kwoj / Źródło: PAP