W sobotę minęły dwa lata od ataku terrorystycznego na synagogę w Halle w środkowych Niemczech. W mieście zorganizowano czuwania i wiece. Kilkaset osób upamiętniło ofiary antysemickiego zamachu minutą ciszy. - Atak prawicowych ekstremistów w Halle pokazuje, że słowa i czyny nie są od siebie odległe - oświadczył premier Saksonii-Anhalt Reiner Haseloff.
O godzinie 12.04 zabiły dzwony kościoła Marktkirche i Czerwonej Wieży. O tej godzinie, dwa lata temu, uzbrojony prawicowy ekstremista i antysemita próbował wedrzeć się do synagogi, w której ponad 50 wiernych obchodziło Jom Kippur, najważniejsze żydowskie święto. Po nieudanej próbie dostania się do środka sprawca zastrzelił dwie przypadkowe osoby oraz ranił dwie inne.
Zabójca z Halle został skazany na karę dożywotniego więzienia.
Dwa lata od ataku w Halle
Podczas uroczystości upamiętniającej ofiary premier Saksonii-Anhalt Reiner Haseloff ostrzegł przed dalszą polaryzacją debaty politycznej. - Zmiana i brutalizacja języka jest sygnałem ostrzegawczym - powiedział polityk CDU. - Atak prawicowych ekstremistów w Halle pokazuje: słowa i czyny nie są od siebie odległe - dodał.
Haseloff wezwał do odwagi cywilnej: - Wyznaczmy wspólnie czerwoną linię przyzwoitości: musimy konsekwentnie przeciwdziałać zniesławianiu innych.
Jak mówił, próba ataku na synagogę pokazuje, jak ważne jest zachowanie pamięci o Holokauście i przekazywanie jej z pokolenia na pokolenie. - Nie tylko szkoły muszą o to dbać, ale także rodziny, kręgi przyjaciół, kluby, stowarzyszenia i partie - podkreślił Haseloff.
Źródło: PAP