Ambasador Izraela w Niemczech Jeremy Issacharoff apeluje do rządu federalnego o zapewnienie ochrony żydowskim świątyniom. W ostatnich dniach doszło do kilku ataków na synagogi w Nadrenii Północnej-Westfalii.
W ciągu tygodnia w kilku miastach w Nadrenii Północnej-Westfalii, w tym w Muenster, Duesseldorfie i Bonn, miały miejsce napaści na synagogi i żydowskie miejsca pamięci. Policja w Muenster aresztowała 13 mężczyzn, którzy spalili flagę Izraela przed świątynią.
Jeremy Issacharoff powiedział telewizji ARD, że nalega, by władze niemieckie zrobiły "wszystko, co w ich mocy", by zapewnić bezpieczeństwo diasporze żydowskiej w Niemczech. - Konflikt na Bliskim Wschodzie nie ma nic wspólnego ze społecznością żydowską w Niemczech - oznajmił.
Wśród społeczności żydowskiej, jak zauważył dziennik "Suddeutsche Zeitung", narasta niepokój o bezpieczeństwo. - Każdy, kto pali flagę Izraela przed żydowską świątynią, w jasny sposób sprzeniewierza się naszym wysiłkom o pokojową koegzystencję - powiedział Sharon Fehr, prezes żydowskiej społeczności w Muenster.
Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier w rozmowie z dziennikiem "Bild" potępił antysemickie napaści oraz zapowiedział, że wobec sprawców zostaną wyciągnięte konsekwencje. - Nic nie usprawiedliwia grożenia Żydom czy atakowania ich świątyń w Niemczech - zaznaczył. Mówił, że prawo niemieckie gwarantuje wolność słowa oraz manifestowania swoich poglądów.
- Ale każdy, kto pali flagi z gwiazdą Dawida na naszych ulicach i wykrzykuje antysemickie hasła, nie tylko narusza prawo do demonstracji, ale też popełnia przestępstwo i musi zostać ukarany. Nie będziemy tolerowali nienawiści do Żydów w naszym kraju - ostrzegł Frank-Walter Steinmeier.
Źródło: PAP