Chiny opublikowały film rzekomo ukazujący japońskie myśliwce przechwytujące ich samolot zwiadowczy Tu-154. F-15 miały podlecieć "niebezpiecznie blisko" stwarzając "zagrożenie". Japończycy ostro protestują i twierdzą, że nagranie nie jest autentyczne. Domagają się jego usunięcia.
Chodzi o jeden z incydentów, do których ostatnio regularnie dochodzi w powietrzu nad Morzem Wschodniochińskim. Oba kraje spierają się tam o zwierzchność nad serią małych bezludnych wysepek, nazywanymi Senkaku po japońsku lub Diaoyu po chińsku.
Bliskie spotkanie
Incydent, którego nagrania teraz pokazali Chińczycy, miał miejsce we wtorek właśnie nad Morzem Wschodniochińskim. Dwa japońskie F-15 miały przechwycić chiński Tu-154, wykorzystywany po zmodyfikowaniu jako maszyna zwiadu elektronicznego. Według władz chińskich, myśliwce zbliżyły się "niebezpiecznie blisko", nawet na 30 metrów, stwarzając "poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa". Japończycy zdecydowanie odrzucają oskarżenie, że ich maszyny podleciały na tak małą odległość. Ministerstwo Obrony w Tokio twierdzi wręcz, że nagranie pokazywane przez Chińczyków jest fałszywe, bowiem "widoczne na nim samoloty są inne". Rzecznik ministerstwa nie sprecyzował o co mu chodzi. Na chińskim nagraniu widać wyraźnie japońskie F-15J i skrzydło chińskiego samolotu, mające charakterystyczne elementy Tu-154. Na udostępnionym nagraniu nie widać jednak, aby myśliwiec rzeczywiście zbliżał się na 30 metrów. Można to łatwo ocenić po tym, że sam F-15J ma 20 metrów długości, a skrzydło Tu-154 niecałe 20 metrów. Jednak niezaprzeczalnie myśliwiec był blisko, prawdopodobnie od 50 do 100 metrów.
Niebezpieczne manewry
W chińsko-japońskim sporze trudno będzie dojść do prawdy, bowiem oba państwa nieustannie oskarżają się o różne prowokacje i naruszenia przestrzeni powietrznej. Do niemal identycznego incydentu doszło pod koniec maja, kiedy chińskie Su-27 miały przelecieć "niebezpiecznie blisko" japońskiego samolotu zwiadowczego obserwującego manewry floty Chin i Rosji. Wówczas to Japończycy mówili o "30 metrach". Jak twierdzi Tokio, "wzmożona aktywność" chińskich samolotów w pobliżu spornych wysp zdecydowanie zwiększyła ilość incydentów w ostatnim roku. W 2013 japońskie lotnictwo miało podrywać swoje myśliwce na przechwycenie chińskich "intruzów" 415 razy, czyli o 36 procent więcej niż w roku wcześniejszym.
Bliskie spotkania samolotów nie są sytuacją do końca bezpieczną i mogą prowadzić do poważnych kryzysów. W 2003 roku w pobliżu wyspy Hainan doszło do zderzenia chińskiego myśliwca z amerykańską maszyną zwiadowczą. Ten pierwszy rozbił się grzebiąc pilota, a drugi musiał awaryjnie lądować w Chinach. Załogę szybko zwolniono, ale samolot rozmontowano do drobnych części i dokładnie zbadano, zanim został odesłany do USA.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl