Porusza się z prędkością kilkudziesięciu, a nawet kilkuset kilometrów na godzinę. Na pełnym morzu wywołanej przez podwodne trzęsienie ziemi fali można nawet nie zauważyć. Jeśli jednak tsunami, bo o nim mowa, powstanie w pobliżu brzegu - nie ma czasu, by ostrzec ludzi. Tak było w 2004 toku – kiedy żywioł zabił 230 tys. ludzi w 11 krajach Azji. Jak powstaje ta fala morska?
Tsunami (od japońskiego tsu - port, nami - fala) jest falą rozchodzącą się pierścieniowo od miejsca jej wzbudzenia przez podwodne trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu bądź osuwisko ziemi. Na pełnym morzu fale tsunami z powodu dużej prędkości i długości mogą być niezauważalne, wysokości i siły nabierają dopiero w strefie brzegowej.
Ta fala jest związana z geologiczną aktywnością ziemi. Po trzęsieniu podwyższa się poziom dna morskiego. Masy wody, tocząc się w stronę lądu nabierają wysokości i zalewają wybrzeże. dr Zbigniew Karaczun, ekspert Polskiej Koalicji Klimatycznej
- Ta fala jest związana z geologiczną aktywnością ziemi. Po trzęsieniu podwyższa się poziom dna morskiego. Masy wody, tocząc się w stronę lądu nabierają wysokości i zalewają wybrzeże – tłumaczył w TVN24 dr Zbigniew Karaczun z Polskiego Towarzystwa Ekologicznego.
Nieprzewidywalny kataklizm
I dodaje, że w związku z tym tsunami nie jest niebezpieczne, jeśli powstaje gdzieś na środku oceanu. Niestety nie da się przewidzieć ze stuprocentową pewnością pojawienia się tsunami.
Trudno jest prognozować dokładnie trzęsienie ziemi, stąd nie jesteśmy w stanie stwierdzić, gdzie i kiedy pojawi się tsunami. Jeśli już notujemy wstrząsy, wówczas można przewidywać wystąpienie także morskiej fali i wtedy monitorujemy ten teren. dr Zbigniew Karaczun, ekspert Polskiej Koalicji Klimatycznej
– Trudno jest prognozować dokładnie trzęsienie ziemi, stąd nie jesteśmy w stanie stwierdzić, gdzie i kiedy pojawi się tsunami. Jeśli już notujemy wstrząsy, wówczas można przewidywać wystąpienie także morskiej fali i wtedy monitorujemy ten teren – wyjaśnił. Zaznaczył też, że jeśli do trzęsienia dojdzie blisko wybrzeża – wtedy nie można na czas ostrzec ludzi przed skutkami tsunami. Fala przemieszcza się bardzo szybko – kilkadziesiąt kilometrów na godzinę.
Japonia i USA mają tsunametry
W Japonii informacja o możliwości pojawienia się tsunami jest wysyłana w ciągu 4-5 minut od trzęsienia ziemi. Najważniejszą częścią tego systemu jest kilkanaście tzw. tsunametrów, które wszczynają alarm, gdy wykryją zjawisko.
Podobnych urządzeń używają Amerykanie. Trzy ulokowane są wzdłuż Alaski, dwa w pobliżu Zachodniego Wybrzeża, a jeden na środku Pacyfiku, w pobliżu równika. Docelowo chcieliby rozmieścić około 20 takich urządzeń. Sieć ma być wtedy na tyle gęsta, by wychwycić niemal każdą falę tsunami. Jedno urządzenie ma wartość 250 tys. dolarów, a jego roczne utrzymanie na morzu to 50 tys. dolarów.
Poza nowoczesną aparaturą kluczowe znaczenie ma łączność. Informacje o tsunami muszą być natychmiast przekazywane między krajami. One zaś muszą się zatroszczyć o to, aby ostrzeżenie niezwłocznie dotarło do ludzi nad morzem.
Tsunami zdarza się także w rejonach, gdzie trzęsienia ziemi nie występują. W 1497 roku w Darłowie olbrzymia fala rozmyła nabrzeża portowe i prawie wszystkie domy. Katastrofa została zapisana w kronikach klasztornych. Naukowcy spierają się do tej pory o przyczynę darłowskiego kataklizmu sprzed wieków.
Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA, TVN24