"Nie potrzebujemy pieniędzy. Bo po co, skoro codziennie giną ludzie?"


Syryjska armia po zerwaniu obowiązującego w kraju rozejmu rozpoczęła ofensywę w celu odbicia całego Aleppo. Według źródeł medycznych tylko w piątkowych bombardowaniach miasta zginęło ponad 90 cywilów. W mieście panuje głód, nie ma prądu. Zdaniem księdza Ziada Hillala z międzynarodowej organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” mieszkańcom Aleppo nie potrzeba teraz pieniędzy i pomocy humanitarnej, a pokoju. Z księdzem rozmawiała reporterka TVN24 Brygida Grysiak.

- Tutaj ciągle są bombardowania, słyszymy wybuchy praktycznie cały czas. Ostatnia noc z (czwartku na piątek - przy. red.) była najgorszą w tym miesiącu - mówi ksiądz w rozmowie z TVN24.

- Ciągle siedzę w domu. Jeżeli zapytasz się mnie, co się stało 200 metrów od mojego mieszkania, to odpowiem ci, że nie mam pojęcia. Po prostu nie mogę wyjść z domu. Dopiero następnego dnia mogę przeczytać w gazecie o tym, co się stało - opisuje codzienne życie ks. Hillala.

- Od 72 dni nie mamy tutaj prądu. Jeszcze trzy lata temu mieliśmy chociaż przez kilka godzin. Teraz mamy taki duży generator i każą nam płacić za każdy amper i to bardzo duże pieniądze. Mało kogo tutaj stać na to. Staramy się pomóc mieszkańcom i opłacamy im prąd, tak aby mogli chociaż trochę z niego skorzystać. Ale ten prąd i tak dostarczany jest albo rano przez 3 godziny, albo po południu także przez 2-3 godziny. Co oznacza, że wieczorem w Aleppo jest ciemno - dodaje.

"Najpierw potrzeba pokoju"

Duchowny zaznacza, że w tym momencie dla mieszkańców Syrii nie pieniądze i pomoc humanitarna są najważniejsze. - Jak powiedział nasz ojciec, papież Franciszek, najpierw potrzeba pokoju. To najważniejsze, aby uzyskać tutaj porozumienie i pokój między walczącymi stronami. Nie potrzebujemy pomocy humanitarnej, nie potrzebujemy pieniędzy. Bo po co to nam, po co pomoc, po co pieniądze, skoro codziennie giną tutaj ludzie? - mówi ks. Hillala. - Tutaj jest bardzo niebezpiecznie. Mówimy przecież o ponad 5 milionach uchodźców i o ponad 5 milionach ludzi, którzy znajdują się poza Syrią. To bardzo zły znak dla naszych ludzi. A jeszcze gorsze jest to, że zginęło już ponad 300 tysięcy ludzi - dodaje.

- Chcę zaapelować organizacji międzynarodowych, aby zmusiły wszystkie walczące ze sobą strony, by usiadły ze sobą przy stole i rozpoczęły rozmowy. Aby powstrzymali tę wojnę, która tutaj trwa. Potrzebujemy pokoju - podkreśla ks. Hilala.

Ofensywa na wschodzie miasta

W czwartek wieczorem syryjska armia ogłosiła początek ofensywy we wschodniej części miasta w celu odzyskania dzielnic pozostających poza kontrolą reżimu od 2012 roku. Zaapelowano do mieszkańców, by "oddalili się od pozycji" ugrupowań rebelianckich. Zapewniono, że cywile, którzy zechcą opuścić sektory pod kontrolą rebeliantów i przedostać się do części rządowej, nie zostaną aresztowani.

Syryjskie i rosyjskie samoloty prowadziły intensywne bombardowania kontrolowanej przez rebeliantów części Aleppo. W ofensywie mają wziąć udział także syryjskie siły lądowe, ale, jak zaznaczył syryjski wojskowy cytowany przez agencję Reutera, "przygotowania artyleryjskie i lotnicze mogą potrwać przez pewien czas".

Zerwany rozejm

Od 12 września na mocy porozumienia rosyjsko-amerykańskiego obowiązywał w Syrii rozejm. W poniedziałek syryjska armia ogłosiła jego koniec, obarczając zwalczających reżim w Damaszku rebeliantów odpowiedzialnością za wielokrotne złamanie zawieszenia broni.

W nocy z poniedziałku na wtorek na głównych frontach konfliktu w Syrii rozpoczęły się na nowo walki, naloty i bombardowania.

W poniedziałek wieczorem doszło do ostrzału z powietrza ciężarówek z pomocą humanitarną ONZ dla prowincji Aleppo. Wśród osób, które zginęły podczas ataku na konwój, byli pracownicy Czerwonego Krzyża i kierowcy.

Autor: dln/ja / Źródło: tvn24

Tagi:
Raporty: