- Dzisiaj w skrzynce znalazłam list z Sądu Najwyższego, w którym napisano, że został wykonany wyrok na moim synu. Nie ma daty śmierci ani informacji o miejscu pochówku - mówi w rozmowie z TVN24 matka Uładzisłaua Kawalioua, straconego na Białorusi za współudział w zamachu w mińskim metrze.
Skazany przez białoruski sąd na karę śmierci za zamach w mińskim metrze w 2011 roku Uładzisłau Kawaliou został stracony - takie zawiadomienie z Sądu dotarło do rodziny Białorusina.
Dzisiaj w skrzynce znalazłam list z Sądu Najwyższego, w którym napisano, że został wykonany wyrok na moim synu. Tu mam dokument, dzięki któremu odbiorę z urzędu stanu cywilnego świadectwo zgonu. Tu czytamy: wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 listopada został wykonany. Jest podpis zastępcy przewodniczącego. Nie ma daty śmierci ani informacji o miejscu pochówku. Nie informują mnie o tym Matka rozstrzelanego Uładzisłaua Kawalioua
Dwaj 25-latkowie pochodzący z Witebska zostali zatrzymani niecałe dwa dni po zamachu, w którym zginęło 15 osób. Kanawałau został oskarżony o przygotowanie i podłożenie ładunku wybuchowego na peronie metra. Kawaliou - o współudział i niepowiadomienie o przestępstwie.
List w skrzynce
- Dzisiaj w skrzynce znalazłam list z Sądu Najwyższego, w którym napisano, że został wykonany wyrok na moim synu. Tu mam dokument, dzięki któremu odbiorę z urzędu stanu cywilnego świadectwo zgonu. Tu czytamy: wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 listopada został wykonany. Jest podpis zastępcy przewodniczącego. Nie ma daty śmierci ani informacji o miejscu pochówku. Nie informują mnie o tym - mówi w rozmowie z TVN24 matka jednego ze skazanych, Lubou Kawalioua.
"Muszę poznać prawdę i będę walczyć do końca"
Jak mówi, ostatni raz widziała się z synem 11 marca podczas specjalnego widzenia. W lutym nie dostałam zgody na spotkanie. Chyba wszystko mieli zaplanowane, bo o tym, że mogę się zobaczyć z synem, dowiedziałam się 10 marca, czyli dzień wcześniej. Nie rozmawialiśmy o zamachu: podczas widzeń nie wolno było o tym rozmawiać. Rozmawialiśmy tylko o codziennych sprawach – o przyjaciołach i o tym, co w domu. Na 1000 procent oni tego nie zrobili (nie dokonali zamachu -red.). i są na to dowody w aktach sprawy. Są tam badania i ekspertyzy, które potwierdzają ich niewinność - uważa matka straconego.
Według niej w procesie popełniono wiele błędów: wszystkie wnioski obrony i świadków wybuchu były uchylane, a adwokaci nie mieli dostępu do skazanych. - Było tam dużo różnych okoliczności, których sąd nie brał pod uwagę. Rozważał tylko jedną wersję wydarzeń: wszystkie dowody obrony były odrzucane. Teraz muszę dojść do siebie i zastanowić się, kto może mi pomóc. Muszę poznać prawdę i będę walczyć do końca - zapewnia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24