Nie chodzi tylko o ropę. Aresztowany oligarcha to przyjaciel Janukowycza i sponsor "Noworosji"


Aresztowanie Władimira Jewtuszenkowa i atak na jego biznes niemal z automatu uznano za "powtórkę z Jukosu". Ale to nie tylko chęć przejęcia majątku oligarchy stoi za akcją rosyjskich władz. Okazuje się bowiem, że Jewtuszenkow od dawna jest zaangażowany w sprawy ukraińskie. Jego aresztowanie może mieć ścisły związek z rozwojem sytuacji w Donbasie i relacjami Moskwy z Kijowem.

Piętnasty na liście najbogatszych Rosjan 65-letni oligarcha został zatrzymany 16 września. Dziś, decyzją sądu, przebywa w areszcie domowym. Władimira Jewtuszenkowa oskarżają o nielegalne nabycie akcji koncernu energetycznego Basznieft'. Środowisko biznesowe i większość komentatorów natychmiast uznała atak na Jewtuszenkowa za "Jukos 2", czyli powtórkę z akcji przeciwko Michaiłowi Chodorkowskiemu. Tak wtedy, jak i teraz, za działaniami organów państwa ma stać Igor Sieczin, "szara eminencja Kremla", szef koncernu Rosnieft'. To on chce podobno przejąć Basznieft'.

Jako pierwsza na luki w tej wersji wskazała niezależna publicystka Julia Łatynina. Zwróciła uwagę, że Jewtuszenkow wcale nie jest biedną ofiarą złego Putina i przykładem represji kagiebistów wobec biznesu. Tymczasem oligarcha wcale nie był "apolitycznym biznesmenem, ofiarą zauszników Putina" i nie można jego sprawy porównywać z aresztowaniem Chodorkowskiego. Dlaczego? Otóż właściciel AFK Sistema był aktywnym graczem gry prowadzonej przez Putina – choćby na Ukrainie - i miał bardzo dobre relacje z FSB. To właśnie rola Jewtuszenkowa w wydarzeniach ukraińskich, a dokładniej tych z ostatniego półrocza, gdy oligarcha zaczął tam prowadzić grę nie do końca uzgodnioną z Kremlem, może być prawdziwym powodem represji ze strony władz.

Aresztowanie zaprzyjaźnionego z Wiktorem Janukowyczem rosyjskiego oligarchy to jasny sygnał – i dla elit w Rosji, i dla rebeliantów w Donbasie – że Putin nie potrzebuje już usług sponsorów wojny na Ukrainie. Co by znaczyło z kolei, że albo Kreml sam postanowił całkowicie kontrolować rebelię, albo może Putin szykuje się do jakiegoś porozumienia z Kijowem. W obu wypadkach ofiarami są byli liderzy rebelii w rodzaju Striełkowa, ich finansowi dobroczyńcy w rodzaju Jewtuszenkowa i sam Janukowycz.

Przyjaciel Janukowycza

Jewtuszenkow przyjaźni się z byłym już prezydentem Ukrainy od 16 lat. Jest jednym z niewielu rosyjskich biznesmenów, którym Janukowycz w pełni zaufał. To właśnie u Jewtuszenkowa spędził najtrudniejsze chwile, gdy przegrał z „pomarańczową rewolucją” w 2004 r.

W ukraińskich mediach o przyjaźni Jewtuszenkowa z Janukowyczem głośno było np. w 2007 roku. Ówczesny premier Ukrainy odpoczywał w Ałtaju, w pensjonacie Tursib. Opozycyjny Blok Julii Tymoszenko oskarżył Janukowycza, że za jego wypoczynek płaci Jewtuszenkow. Ciekawe, że służby prasowe AFK Sistema potwierdziły wtedy, że biznesmen faktycznie był w pensjonacie w tym samym czasie, co Janukowycz, „ale każdy płacił za siebie”.

Nie można też zapominać o licznych interesach Jewtuszenkowa na Ukrainie. To na przykład MTS-Ukraina, jeden z największych operatorów telefonii komórkowej. Ale AFK Sistema ma też udziały w ukraińskim sektorze IT i przemyśle maszynowym (w Doniecku zakłady Toczpribor, produkujące sprzęt górniczy, ale też amunicję).

We wszystkich spotkaniach Jewtuszenkowa z Janukowyczem uczestniczył ukraiński deputowany Mykoła Demjanko. Cała ta trójka należała do elitarnego klubu myśliwskiego „Cedr”, nieformalnej grupy najbardziej zaufanych ludzi Janukowycza. Do dyspozycji mieli oni ok. 100 hektarów lasów niedaleko Kijowa i rezydencji prezydenta. Do klubu należało zaledwie 28 osób. Wśród nich, obok Jewtuszenkowa, były takie publiczne persony, jak: Jurij Bojko (minister energetyki za czasów Janukowycza, przez wiele lat ukraiński partner Gazpromu), Siergiej Kiwałow (były szef Centralnej Komisji Wyborczej, która sfałszowała wyniki wyborów prezydenckich na korzyść Janukowycza w 2004 r.), byli prezydenci Leonid Krawczuk i Leonid Kuczma, najbliżsi polityczni współpracownicy Janukowycza Andrij Klujew, Władimir Kołesniczenko, Ołeksandr Ławrynowicz, Władimir Siwkowicz, oligarchowie Wadim Nowinskij i Wiktor Pinczuk, wreszcie był minister obrony Ukrainy, Rosjanin Dmitrij Sałamatin (zięć byłego wicepremiera Rosji Olega Soskowca). Dyrektor „Cedra” Iwan Tochtamysz miał udziały w spółce Dom Leśnika, do której formalnie należał kompleks Meżigorje. Jewtuszenkow mógł więc czuć się w słynnej rezydencji jak u siebie w domu.

Wysłannik Kremla

Wyjątkowe relacje Jewtuszenkowa z Janukowyczem miały zapewne wpływ na to, że Kreml uczynił z oligarchy swego nieoficjalnego wysłannika i negocjatora z Kijowem. Jewtuszenkow był tym, który woził Janukowyczowi zachęty i groźby Rosji w czasie, gdy decydowała się kwestia umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE.

Jedna z takich misji miałą miejsce 18 września 2013 r. Oligarcha na Ukrainie pojawił się z nieoficjalnie, niedługo po tym, jak Rosja zaczęła wprowadzać ograniczenia w handlu z Ukrainą – jako retorsję za negocjacje Kijowa z UE ws. stowarzyszenia. Jewtuszenkow przywiózł nowe propozycje dla Kijowa. Nie wiadomo, co to było, prawdopodobnie jakiś rodzaj „marchewki” (wprowadzone latem restrykcje handlowe były „kijem”). Wiadomo, że Jewtuszenkow spotykał się z prezydentem Ukrainy, z przewodniczącym Rady Najwyższej Wołodymyrem Rybakiem, miliarderem Rinatem Achmetowem i innymi wpływowymi postaciami ukraińskiej elity. Według ukraińskich mediów, po raz drugi z tajną misję przyjechał Jewtuszenkow do Kijowa w listopadzie 2013. Janukowycz wahał się wtedy, czy podpisać umowę stowarzyszeniową z UE. Według ustaleń opiniotwórczego tygodnika „Dzerkało Tyżnia”, Jewtuszenkow obiecał w imieniu Kremla Janukowyczowi, że jeśli nie podpisze umowy z UE, dostanie rosyjskie kredyty, zniżkę na cenę za gaz i gwarancje „personalnej ochrony”.

Decyzja Janukowycza, żeby nie podpisywać umowy z UE, może sugerować, że prezydent Ukrainy przyjął taką ofertę. Jak to się skończyło, wiadomo. Gdy w lutym 2014 Janukowycz uciekł z kraju, pierwszym przystankiem dla niego i jego świty było moskiewskie sanatorium Srebrny Bór – własność... Jewtuszenkowa. Od tego momentu rosyjski oligarcha stał się głównym pośrednikiem w nieoficjalnych kontaktach zbiegłego Janukowycza z nową ekipą rządzącą w Kijowie.

Sponsor "Noworosji"

Jewtuszenkow miał się też zaangażować, wraz z Janukowyczem, w destabilizację sytuacji na Ukrainie. Właściciel AFK Sistema jest uważany za patrona innego biznesmena, Konstantina Małofiejewa, znanego z finansowego wspierania rebelii w Donbasie. Współpraca z miliarderem Jewtuszenkowem tłumaczy, skąd mało wcześniej znany „prawosławny oligarcha” Małofiejew nagle stał się czołowym źródłem finansowania separatystów. Znany jako gorący zwolennik odbudowy rosyjskiego imperium, Małofiejew szczodrze wykładał kasę na „republiki ludowe” i zakup broni oraz żołd dla najemników z Rosji. To mogło dziwić – wcześniej wydawało się, że Małofiejew to nie zbyt mały format, żeby angażować się w takie projekty. Zarówno finansowo, jak i politycznie.

Małofiejew założył fundusz inwestycyjny Marshall Capital Partners, który wykładał pieniądze na działalność „premiera” tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Borodaja i „ministra obrony” Igora Girkina (Striełkowa). Przed wybuchem walk w Donbasie Borodaj był PR-owcem Małofiejewa. Co do Girkina, to pojawiły się plotki, że był szefem ochrony Małofiejewa. Czemu biznesmen zaprzeczył.

„Nowaja Gazieta” wątpi, by na finansowanie rebelii Małofiejew tracił własne pieniądze. „Możliwe, że to były pieniądze Jewtuszenkowa. Albo, co jeszcze bardziej prawdopodobne, pieniądze byłego prezydenta Ukrainy Janukowycza. Janukowycz, Małofiejew i Jewtuszenkow mieli wspólne interesy w spółkach off-shore. Ta finansowa infrastruktura w pełni mogła być wykorzystana w celach politycznych rebeliantów” - pisze rosyjska gazeta.

Co ważniejsze, bezpośredniego polecenia, a nawet akceptacji Kremla dla „operacji” finansowania rebelii przez trójkąt Janukowycz-Jewtuszenkow-Małofiejew, podobno nie było.

O tym, że rebelianci nie we wszystkim słuchają Kremla, pokazała sprawa referendów „niepodległościowych”. Putin publicznie zwrócił się do liderów „Noworosji” o przeniesienie głosowania na później. A ci zignorowali ten apel. Dla Kremla był to jasny sygnał, że rebelia wymyka się spod kontroli. Putin przystąpił więc do operacji uzyskania pełnej kontroli nad „Noworosją”. „Nowaja Gazieta” zwraca uwagę na zbieżność w czasie wydarzeń w Donbasie i w Rosji. Pod koniec czerwca Borodaj i Striełkow, poddani coraz większej krytyce ze strony Rosji, zaczęli mieć poważne kłopoty. W tym samym czasie zaczęły się działania śledczych ws. wszczęcia sprawy karnej przeciwko Jewtuszenkowowi. W lipcu Borodaj i Striełkow de facto zostali odsunięci od władzy w Doniecku. Także w lipcu Komitet Śledczy podjął pierwsze konkretne kroki wobec Jewtuszenkowa – m.in. doszło do aresztowania akcji Baszniefti.

Karząca ręka Putina

W końcu wymieniono władze „republik ludowych”. Pozbyto się takich nacjonalistów rosyjskich jak np. Girkin vel Striełkow. Te środowiska były ściśle związane z Małofiejewem i „prawosławnym biznesem”. W parę tygodni Kreml pozbawił rebeliantów politycznych samodzielnych ambicji, a wkroczenie wojsk w celu ratowania „Noworosji” ostatecznie zamknęło etap przeformatowania rebelii z autonomicznego ruchu mającego poparcie rosyjskich nacjonalistów, w tym momencie spełniającego też zadania wskazane przez Moskwę, w zwykłe przedłużenie agresji rosyjskiej, całkowicie uległe pod wszystkimi względami.

Musiało więc za tym pójść „uregulowanie” kwestii sponsorowania rebelii i pozycji jej patronów w Moskwie. Bez odcięcia separatystów – którym może się nie podobać to, co szykuje dla nich Kreml w ramach targów z Ukrainą – od źródeł finansowania, wciąż istnieje groźba „buntu” w Doniecku i Ługańsku. Aby zneutralizować to zagrożenie, Putin musi doprowadzić do sytuacji, w której to Kreml będzie jedyną instancją dla szukających poparcia rebeliantów. To tłumaczy aresztowanie Jewtuszenkowa.

Przy czym, co ważne, kluczowe w całej tej sprawie mogły być jakieś tajne uzgodnienia Putina z Poroszenką w ostatnich tygodniach. Nie wiemy, czy np. Poroszenko nie zażądał eliminacji Jewtuszenkowa. Nie tylko za wspieranie rebelii, ale przede wszystkim za kontakty z obalonym Janukowyczem i rolę, jaką wcześniej rosyjski oligarcha odgrywał na Ukrainie. W tej interpretacji aresztowanie Jewtuszenkowa mogłoby oznaczać złożenie go przez Putina na ołtarzu nowego planu uregulowania sprawy ukraińskiej. Planu opartego bardziej na zakuliosowej umowie z Kijowem, aniżeli na wojnie.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl, „Nowaja Gazieta”, „Dzerkało Tyżnia”

Tagi:
Raporty: