Australijskie MSZ próbuje potwierdzić informacje dotyczące rzekomego wysadzenia się w powietrze w zamachu samobójczym w Iraku pewnego nastolatka z Melbourne - podaje CNN. Śmierć 18-latka opisali w internecie dżihadyści z Państwa Islamskiego, wychwalając jego heroizm w czasie walk z iracką armią w Ramadi.
- Mogę jedynie potwierdzić, że australijski rząd stara się uzyskać w niezależnych źródłach informacje dotyczące śmierci w zamachu samobójczym 18-letniego Jake’a Bilardiego na Bliskim Wschodzie - powiedziała w czwartkowy poranek szefowa australijskiej dyplomacji, Julie Bishop.
Jake Bilard dał się omamić dżihadystom
- Jeżeli te informacje się potwierdzą, będzie to kolejny tragiczny przypadek zwabienia młodego Australijczyka w celu zadania mu bezsensownej śmierci przez brutalną organizację terrorystyczną, mającą za cel sprowadzenie cierpienia nie tylko na Irak i Syrię, ale również inne kraje - dodała.
Bishop potwierdziła, że Jake Bilard mógł się stać ofiarą dżihadystów, bo w sierpniu ub. roku wyjechał do Syrii lub Iraku.
W środę w internecie jeden z oddziałów dżihadystów walczących w Iraku w prowincji Anbar zamieścił informację o śmierci 18-latka oraz kilku innych zamachowców-samobójców w mieście Ramadi położonym nad Eufratem, o której Państwo Islamskie walczy z iracką armią.
Odnosząc się do podejrzeń dotyczących nastolatka z Melbourne, szefowa MSZ przypomniała też, że w Iraku i Syrii po stronie Państwa Islamskiego walczy około 90 Australijczyków, a 20 z nich już zginęło. Dodała, że około 100 paszportów tych osób zostało anulowanych ze względów bezpieczeństwa. Zaapelowała też do młodych Australijczyków, by ci "nie stawali się ofiarami brutalnej organizacji werbującej ludzi dzięki tworzeniu otoczki romantycznej walki" o cele, jakie chcą.
- To cofnie nas do średniowiecza - powiedziała.
Autor: adso\mtom / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Twitter