Zmarł napastnik, który uzbrojony w broń palną oraz ładunki wybuchowe wtargnął do siedziby telewizji Discovery Channel pod Waszyngtonem. Podczas akcji zatrzymania został postrzelony przez policyjnego snajpera. Trzy osoby, które mężczyzna wziął jako zakładników, są bezpieczne.
43-letni James Lee do biurowca Silver Spring w stanie Maryland wszedł ok. godz. 19 czasu polskiego. Wraz z trzema pracownikami stacji, których wziął jako zakładników, zabarykadował się w lobby budynku.
Śmiertelny strzał snajpera
Siedziba telewizji natychmiast została otoczony przez oddziały SWAT, a policjanci obserwowali napastnika za pomocą kamer przemysłowych. Pracownicy Discovery Channel zostali ewakuowani, a z okolicznych biurowców wyprowadzono ludzi i zatrzymano ruch pojazdów w kilku kwartałach ulic. Jak wynikało z relacji obecnych na miejscu funkcjonariuszy, mężczyzna z z przodu i tyłu ciała miał przytroczone coś, co wyglądało na metalowe kanistry. Był też uzbrojony w pistolet.
Policja z porywaczem rozpoczęła kilkugodzinne negocjacje. Jedna z pracownic Discovery powiedziała telewizji ABC, że padły strzały. Przed godziną 23. policja poinformowała, że mężczyzna został postrzelony przez snajpera i aresztowany, a trzej zakładnicy zostali uwolnieni. Kilkanaście minut później media przekazały, że napastnik zmarł. Po kilku godzinach policja potwierdziła śmierć napastnika.
"By Discovery ratowała planetę"
Zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel policji powiedział, iż napastnik został zidentyfikowany jako James J. Lee. Jak informuje lokalna gazeta powiatu Montgomery, Lee został już raz aresztowany przed budynkiem Discovery Channel w 2008 roku po wyrzuceniu w powietrze tysięcy dolarów.
W internecie można znaleźć 11-punktowy manifest autorstwa domniemanego napastnika, w którym domaga się by programy Discovery były w większej mierze poświęcone ratowaniu naszej planety.
Źródło: PAP, Reuters