Najpierw wielka polityka, dopiero potem prawa człowieka


Prezydent Barack Obama poruszył sprawę łamania praw człowieka w Arabii Saudyjskiej podczas spotkania z królem Salmanem w środę, ale nie będzie ona z pewnością ważnym tematem rozmów podczas Rady Współpracy Zatoki Perskiej w czwartek – zauważa agencja Reutera.

Konflikty zbrojne, które wstrząsają regionem, odsuną kwestię praw człowieka na drugi plan – twierdzi agencja.

Kwestia irańska

Przypomina też, że w zgodnej ocenie przywódców krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej (GCC): Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Kataru, Bahrajnu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Omanu właśnie prezydent Obama niesie odpowiedzialność za wycofanie się Stanów Zjednoczonych z tej części świata, a jego wysiłki na rzecz uregulowania relacji z Iranem umożliwiły Teheranowi odgrywanie bardziej aktywnej roli w walce o wpływy w regionie. Państwa zrzeszone w GCC to, za wyjątkiem Omanu, monarchie sunnickie, które widzą szyicki Iran jako zagrożenie dla bezpieczeństwa regionalnego i uważają, że zaangażowanie Teheranu w konflikty w Iraku, Syrii, Libanie i Jemenie pogłębia podziały wśród państw regionu. Mimo ogromnych nacisków ze strony organizacji pozarządowych zajmujących się łamaniem praw człowieka w krajach Zatoki Perskiej, którym zależało, by Barack Obama zajął pryncypialne stanowisko, należy się więc raczej spodziewać, iż amerykański przywódca skoncentruje się podczas swej pożegnalnej wizyty na namawianiu sojuszników USA z Rady Współpracy Zatoki Perskiej do utrzymania "zimnego pokoju" w stosunkach z Iranem oraz unikania konfliktów z tym państwem, bo mogłoby to przeszkodzić w osiągnięciu głównego celu, jakim jest pokonanie tzw. Państwa Islamskiego (IS) – podsumowuje Reuters.

Autor: kg/kk / Źródło: PAP