Na wsi u Kima. "Zabierają całe plony. Tysiące osób umierają z głodu"


Tysiące ludzi umierają z głodu w północnokoreańskiej prowincji Hwanghae, pomimo że trwają zbiory ryżu - twierdzi domniemany uciekinier z Korei Północnej, wypowiadający się dla mediów w Korei Południowej. Winne mają być nierealne normy produkcyjne narzucone przez władze, które prowadzą do konfiskaty całej produkcji zboża.

Mężczyzna posługującym się fikcyjnym imieniem Choi Myong-chol miał do niedawna zajmować się zbieraniem ryżu niedaleko miasta Haeju w prowincji Hwanghae Południowy. Jak twierdzi, sytuacja jest tam bardzo ciężka.

- Wioski w terenach górskich ratują się wypalaniem lasów i uprawianiem dodatkowych pól, ale na nizinach, gdzie są tylko kołchozy, w każdej wiosce rocznie z głodu umiera od 30 do 40 osób - twierdzi mężczyzna. - Dzieje się tak, ponieważ całe ich plony są konfiskowane - tłumaczy.

Duszące normy produkcyjne

Władze miały narzucić wiosną bardzo wysokie normy produkcyjne do wypełnienia przez rolników. Każdy kołchoz ma za zadanie wyprodukować sześć ton ryżu z 10 tysięcy metrów kwadratowych pola, z czego rolnicy mają dostać dwie tony. Jednak jak twierdzi Choi, udaje się zebrać od dwóch do czterech ton. Produkcja poniżej normy nie interesuje władz, które i tak chcą otrzymać cztery tony. Według uciekiniera, rolnicy pozostają więc bez ryżu, który jest podstawą ich wyżywienia.

Skonfiskowane zboże ma trafiać przede wszystkim do partyjnych i wojskowych elit, a później do szeregowego wojska. W takiej sytuacji rolnicy mają się uciekać do masowych kradzieży i ukrywania plonów. Według Choi, z każdych 10 tys. metrów kwadratowych pola udaje im się potajemnie zabrać od 1,5 do 2 ton, czyli około połowy zboża. Władze mają temu aktywnie przeciwdziałać, intensywnie tropiąc osoby ukrywające ryż. Około połowy skradzionego zboża ma być odzyskiwane.

Z pozostałej w rękach rolników resztki musi się wyżywić cała ludność wiejska. Jak twierdzi uciekinier, nie starcza dla wszystkich i głód jest powszechny. Według doniesień japońskiej gazety "Tokyo Shimbun" z kwietnia, w prowincji z której ma pochodzi Choi, od końca 2011 roku z głodu zmarło około 20 tysięcy ludzi.

"Światu nie mamy czego zazdrościć"

Na podobne informacje zamieszczane w mediach Korei Południowej i Japonii oficjalna prasa Phenianu reaguje bardzo zdecydowanie, nazywając je "wrogą propagandą". Według reżimu w Korei Północnej nie ma problemu masowego głodu, a domniemani uciekinierzy to prowokatorzy kontrolowani przez wywiady USA i Korei Południowej.

Autor: mk//gak / Źródło: Chosun Ilbo