Po przeliczeniu około 82 proc. oddanych głosów, za kandydowaniem Moralesa na czwartą kadencję opowiedziało 46 proc. głosujących; przeciwnych było około 54 proc.- poinformowała w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego Centralna Komisja Wyborcza.
Nie przyznał się do porażki
Evo Morales nie przyznał się jeszcze do porażki. Powiedział, że poczeka na ostateczne wyniki. 56-letni polityk, określany jako lewicowy populista, był pewny zwycięstwa. Przed głosowaniem wyrażał przekonanie, że zagłosuje na niego 70 proc. Boliwijczyków.
Morales, który sprawuje obecnie urząd przez trzecią kadencję, ubiegał się o zmodyfikowanie artykułu 168 konstytucji obowiązującej od 2009 roku w celu zwiększenia z dwóch do trzech liczby kolejnych kadencji, o które może ubiegać się prezydent. W przypadku zwycięstwa pozostawałby szefem państwa do roku 2025.
Według boliwijskiego Trybunału Konstytucyjnego, pierwszy okres prezydentury Evo Moralesa (2006-10) nie powinien być brany pod uwagę, ponieważ Boliwia została przekształcona w 2009 roku z "państwa jednego narodu" w "państwo wielonarodowe" i w tym samym roku uchwalono nową konstytucję, a zatem "odliczanie" rozpoczęło się od nowa.
Prezydent Indianin
Morales jest pierwszym prezydentem Boliwii, jednego z najuboższych krajów Ameryki Południowej, który wywodzi się z rdzennej ludności indiańskiej. Prowadził politykę zorientowaną na programy socjalne i poprawę bytu najuboższych warstw ludności. M. in. przeznaczał duże sumy z zysków pochodzących z eksportu gazu ziemnego na programy socjalne i inwestycje w infrastrukturę. Morales zapowiadał, że jego program "Agenda 2025" umożliwi całkowite wyeliminowanie skrajnego ubóstwa w kraju.
Jednak przeciwnicy Moralesa zarzucają mu i rządzonej przez niego partii Ruchowi na rzecz Socjalizmu (MAS) korupcję, marnotrawstwo środków publicznych i zapędy autorytarne. Ostatnio wyszło na jaw, że firma byłej przyjaciółki prezydenta uzyskała lukratywne zamówienia rządowe. Ujawnienie afery spowodowało znaczny spadek popularności Moralesa.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP