Międzynarodowy Trybunał Karny wydał w piątek nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina oraz rosyjskiej komisarz do spraw praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej w związku z podejrzeniem o bezprawną deportację dzieci i bezprawny wywóz ludzi z terytorium Ukrainy do Rosji. Kim jest Lwowa-Biełowa? - Jest w kierowanym przez Kreml procederze kluczową postacią - ocenił Nathaniel Raymond z Yale Humanitarian Research Lab.
Prezes Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze profesor Piotr Hofmański będzie gościem Piotra Kraśki w sobotnich "Faktach po Faktach" o 19.20.
Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał nakaz aresztowania Władimira Putina w związku z podejrzeniem o bezprawną deportację dzieci i bezprawny wywóz ludzi z terytorium Ukrainy do Rosji.
W związku z tymi samymi zarzutami MTK objął nakazem aresztowania także rosyjską komisarz do spraw praw dziecka Marię Lwową-Biełową.
W komunikacie MTK wskazano, że "istnieją uzasadnione podstawy, by sądzić, że Maria Lwowa-Biełowa ponosi indywidualną odpowiedzialność karną" za wyżej wymienione zbrodnie.
Lwowa-Biełowa: po kilku miesiącach ukraińskie dzieci zaczynają kochać Rosję
Maria Lwowa-Biełowa - nazywana czasem w rosyjskich mediach "Matuszką Rasiją" (Matką Rosją - red.) - pełni funkcję rosyjskiej komisarz ds. dzieci od 2021 roku, gdy została mianowana przez Władimira Putina. Niedawno trafiła na pierwsze strony gazet, kiedy podzieliła się w mediach społecznościowych informacją, że "pomaga łączyć ukraińskie dzieci z rosyjskimi rodzicami, którzy chcą je adoptować".
Wiosną 2022 roku Lwowa-Biełowa sama adoptowała nastolatka z Ukrainy. Dziecko pochodzi z Mariupola, który wcześniej został zaatakowany przez Rosjan. Wykorzystała go jako przykładu zmiany, jaka ma się rzekomo dokonywać w ukraińskich dzieciach po przybyciu do Rosji. Po kilku miesiącach, według Lwowej-Biełowej, ukraińskie dziecko miało zacząć "kochać" Rosję.
- Kiedy przywieźliśmy ich na terytorium obwodu moskiewskiego, żeby trochę wyzdrowieli, zaczęła się historia, że wypowiadali się negatywnie o (Putinie - red.), mówili różne paskudne rzeczy, śpiewali hymn Ukrainy, mówili "Chwała Ukrainie" i tak dalej - powiedziała Lwowa-Biełowa, cytowana w jednym z raportów BBC. - Więc tak, jest taki rodzaj negatywności, może na początku, ale potem zamienia się to w miłość do Rosji - powiedziała.
W lutym telewizja CNN poinformowała, że Lwowa-Biełowa nadal odwiedza terytoria okupowane przez Rosję w Ukrainie i nadzoruje deportacje ukraińskich dzieci do Rosji, gdzie są następnie adoptowane przez rosyjskie rodziny. Putin miał zezwolić Lwowej-Biełowej na podjęcie "dodatkowych środków" w celu porywania dzieci pozbawionych opieki rodzicielskiej na nielegalnie zaanektowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy, w tym w obwodach zaporoskim, chersońskim, ługańskim i donieckim.
Lwowa-Biełowa często udostępnia na swoim kanale w serwisie Telegram zdjęcia i filmy przedstawiające dzieci, mające cieszyć się ze swoich nowych rosyjskich rodzin.
"Dzieci mówiły jej, że chcą wrócić do domu"
Według ukraińskiej rzeczniczki praw dziecka Darii Herasymczuk, Rosjanie na wszelkie sposoby utrudniają porwanym dzieciom kontakt z bliskimi na Ukrainie. Odbierają im telefony, nie pozwalają zawiadomić rodziny o miejscu pobytu. - Mówią przy tym dziecku, że jeśli nikt po nie się nie zgłosi, to trafi ono do adopcji - powiedziała.
Zdaniem rzeczniczki Rosjanie świadomie łamią reguły prawa międzynarodowego, mówiące o adopcji dzieci. Dzieje się to za zgodą najwyższych władz w Moskwie.
- Pełnomocniczka prezydenta Federacji Rosyjskiej do spraw praw dziecka Maria Lwowa-Biełowa publicznie mówi, że adoptowała chłopca z Mariupola, którego stamtąd sama wywiozła. Mamy świadectwa dzieci, które udało się odzyskać i które osobiście rozmawiały z Lwową-Biełową, mówiły jej, że chcą wrócić do domu, mają kontakty rodziny i rodziców, jednak mimo to zostały wysłane do rodziny zastępczej - powiedziała.
Radziwinowicz: jest kolekcjonerką dzieci
Sylwetkę Lwowej-Biełowej opisał na antenie TVN24 BiS Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent w Rosji "Gazety Wyborczej". - Żona prawosławnego duchownego, sama jest kolekcjonerką dzieci. Swoich urodziła pięcioro, ale ma jeszcze siedemnaścioro dzieci przysposobionych - powiedział. - Nie tak dawno, bo we wrześniu, przyznała się, a potem sobie kwiliła przed Putinem, że spełniło się jej marzenie, bo ma jeszcze chłopczyka adoptowanego z Mariupola, ukraińskiego chłopczyka. Powiedziała, że zawsze o tym marzyła, by mieć takie dziecko - dodał, opisując przykład adopcji dziecka porwanego z okupowanego przez Rosjan Mariupola.
- Ona stoi za tym procederem, ona ten proceder współorganizuje i go broni, i go chwali. (...) Ja bym nie nazywał tego deportacją, to jest po prostu porwanie - stwierdził Radziwinowicz.
- Maria Lwowa-Biełowa jest w kierowanym przez Kreml procederze kluczową postacią - ocenił Nathaniel Raymond z Yale Humanitarian Research Lab.
Źródło: TVN24. newsweek.com, PAP