Po piątkowym spotkaniu szefów resortów obrony Chin i USA minister obrony Chin Wei Fenghe powiedział, że zbrojny konflikt USA i Chin byłby katastrofą dla wszystkich. Szef Pentagonu James Mattis oznajmił, że omawiano sposoby złagodzenia napięć.
W rozmowach w Waszyngtonie wzięli udział także sekretarz stanu USA Mike Pompeo i członek Biura Politycznego KPCh Jang Jiechi.
- Poprzez szczere rozmowy usiłowaliśmy znaleźć metody zmniejszenia napięć, utrzymania otwartych kanałów komunikacji między naszymi siłami zbrojnymi i zredukowania ryzyka błędu - podsumował Mattis podczas konferencji prasowej.
Pompeo poinformował, że USA liczą na współpracę z Chinami w sprawie Korei Północnej oraz w związku z nałożeniem amerykańskich sankcji na Iran, w tym embarga na ropę.
- Mamy nadzieję, że będziemy pracować z chińskim rządem i chińskimi firmami energetycznymi. Zredukowanie do zera dochodów Iranu z eksportu ropy to zasadniczy element tej kampanii i o tym dzisiaj rozmawialiśmy - powiedział.
USA zaniepokojone działaniami Chin
Dodał jednak, że Waszyngton jest poważnie zaniepokojony polityką Pekinu wobec Morza Południowochińskiego.
- Jest oczywiste, że mamy nadal zastrzeżenia do działań, jakie Chiny podejmują na Morzu Południowochińskim, i do militaryzowania go - wyjaśnił.
Podkreślił jednak, że Waszyngton "nie chce zimnej wojny z Chinami".
Jang Jiechi zapewnił dziennikarzy, że Pekin ma zamiar współpracować ze Stanami Zjednoczonymi, unikając konfrontacji.
Prezydent Donald Trump i jego chiński odpowiednik Xi Jinping mają rozmawiać w cztery oczy podczas szczytu G20 w Argentynie, który będzie odbywać się od 30 listopada do 1 grudnia.
Sprawa handlu i wojna celna będą jednym z wielu tematów rozmów na najwyższym szczeblu. Możliwe, że obaj przywódcy przedyskutują też kwestie bezpieczeństwa.
Wizyta chińskich dygnitarzy i ich rozmowy z szefami resortów obrony i spraw zagranicznych USA stanowiły przygotowanie do argentyńskiego spotkania Xi z Trumpem - oceniły agencje prasowe.
Financial Times: Trump nakreślił drogę do jednostronnego konfliktu
USA i Chiny nie są skazane na konflikt, ale ryzyko jest wysokie; nie da się uniknąć rywalizacji i prawdopodobnie dojdzie do nieporozumień – ocenia w piątkowym artykule redakcyjnym brytyjski dziennik "Financial Times".
"FT" ocenia, że są to najważniejsze relacje między dwoma państwami w XXI wieku. Przestrzega jednak przed porównywaniem ich do rywalizacji USA z ZSRR w latach zimnej wojny i krytykuje prezydenta Donalda Trumpa za "buńczuczny unilateralizm", który utrudnia Zachodowi stworzenie silnego sojuszu opartego na wspólnych wartościach.
"Po okresie, w którym prezydenci USA starali się włączyć Chiny w istniejący porządek światowy, Trump nakreślił drogę do jednostronnego konfliktu" – pisze gazeta.
Sytuację zaogniają światowe ambicje prezydenta ChRL Xi Jinpinga oraz frustracja Zachodu z powodu nieuczciwej polityki handlowej i inwestycyjnej Pekinu oraz naruszania przez Chiny praw własności intelektualnej.
"Trumpowi wydaje się, że USA mogą udaremnić ambicje Chin. Jest w błędzie" - ocenia brytyjski dziennik i dodaje, że działania w celu powstrzymania rosnącej chińskiej potęgi geopolitycznej i gospodarczej byłyby "drogą do konfliktu".
Autor: asty//plw / Źródło: PAP