Inguscy rebelianci ostrzelali w sobotę konwój milicjantów, biorących udział w operacji przeciwko nielegalny formacjom zbrojnym na Północnym Kaukazie. W wyniku ostrzału zginęło dziewięciu czeczeńskich milicjantów a dziewięciu zostało rannych.
Do ataku doszło około 8.40 czasu moskiewskiego (6.40 czasu polskiego) w pobliżu granicy administracyjnej między Inguszetią i Czeczenią. Jadący dwoma busami funkcjonariusze wpadli w zasadzkę, zastawioną przez rebeliantów na drodze między miejscowościami Arszty i Czemulga.
Rebelianci w natarciu
Milicjanci z Czeczenii uczestniczyli razem z inguskimi funkcjonariuszami w operacji przeciwko nielegalnym formacjom zbrojnym w Inguszetii, republiki na rosyjskim Północnym Kaukazie. Republika ta leży między Czeczenią a Osetią Północną.
Ataki na milicjantów i żołnierzy, a także zamachy bombowe i morderstwa, są tam na porządku dziennym. Władze obwiniają o nie inguskich i czeczeńskich ekstremistów islamskich.
22 czerwca w zamachu z wykorzystaniem samochodu-pułapki, kierowanego przez terrorystę-samobójcę, ciężko ranny został prezydent Inguszetii Junus-Bek Jewkurow. Po tym ataku prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew polecił władzom Inguszetii i Czeczenii nasilenie działań przeciwko rebeliantom. Dowodzenie operacją powierzył czeczeńskiemu prezydentowi Ramzanowi Kadyrowowi.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24