Obrońcy praw muzułmanek alarmują, że choć "kontraktowe małżeństwa" są w Indiach nielegalne i zakazane w islamie, to ich liczba ciągle wzrasta. Głównym ośrodkiem tego procederu stał się Hajdarabad w południowych Indiach, gdzie bogaci goście z Afryki i Bliskiego Wschodu wykorzystują biedę muzułmańskich rodzin - pisze "The Daily Telegraph".
Skalę problemu ujawnia historia 17-letniej Nausheen Tobassum. Dziewczyna uciekła z rodzinnego domu w marcu po tym, jak rodzice próbowali zmusić ją do skonsumowania wymuszonego małżeństwa z Sudańczykiem. Mężczyzna w średnim wieku zapłacił 100 tys. rupii (równowartość ok. 6 tys. zł) za to, żeby była jego "żoną" przez cztery tygodnie.
Ciotka-stręczycielka
Nausheen powiedziała policji, że została zabrana przez swoją ciotkę do hotelu, gdzie wraz z trzema inymi nastolatkami zostały pokazane przedstawicielowi sudańskiej spółki naftowej. "Pan młody", 44-letni mąż i ojciec dwójki dzieci w Chartumie, przyjechał później do domu Nausheen, a "ślubu" udzielił im lokalny duchowny muzułmański. Sfałszowano datę urodzenia "panny młodej".
Jak ustaliła policja, 100 tys. rupii od Sudańczyka dostała ciotka nastolatki. Podzieliła sumę: sobie zachowała 20 tys. rupii, 70 tys. dała rodzicom dziewczyny, 5 tys. duchownemu, 5 tys. tłumaczowi. Dokument potwierdzający zawarcie małżeństwa zawierał "talaknamę", specjalny zapis określający warunki rozwodu na koniec miesiąca miodowego.
Nazajutrz po "ślubie", Sudańczyk przyszedł do domu nastolatki. Chciał uprawiać z nią seks, ale ta odmówiła. Rodzice powiedzieli mu, żeby przyszedł później, a oni przekonają córkę do skonsumowania małżeństwa. Dziewczyna jednak uciekła, a z ulicy zabrał ją patrol policji.
Bo z prostytutką grzech
Aresztowano Sudańczyka, ciotkę dziewczyny, duchownego. To samo ma spotkać rodziców, którzy się gdzieś ukrywają. Wszyscy mają być ukarani, bo zgodnie z indyjskim prawem Nausheen jest nieletnia i zawrzeć związek małżeński może dopiero po osiągnięciu wieku 18 lat.
Jak się okazało, Sudańczyk, który chciał wykorzystać nastolatkę, przyleciał do Hajdarabadu zachęcony przez przyjaciela z Chartumu, który pochwalił mu się, że podczas delegacji w tym mieście wziął sobie "40-dniową żonę".
"Jeśli Sudańczyk chce seksu, musi zapłacić u siebie w kraju trzy razy więcej, albo wziąć drugą żonę. W Indiach dziewczyny są tańsze i piękniejsze" - mówi inspektor Kumar z policji w Hajdarabadzie. Skąd popularność "miesięcznych małżeństw"? Jak twierdzi Kumar, zagraniczni goście uważają po prostu, że prostytucja jest przez islam zakazana.
Według lokalnych działaczy na rzecz praw kobiet muzułmańskich, ok. 15 proc. małżeństw zawieranych w ciągu miesiąca w Hajdarabadzie to związki kontraktowe. Ta liczba wciąż rośnie.
Autor: //gak / Źródło: Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: CC BY SA Wikipedia | Yedla70