Merkel przed komisję ws. bombardowania


Niemiecka Kanclerz Angela Merkel, minister obrony Karla-Theodora zu Guttenberga oraz 40 innych świadków ma stanąć przed komisją śledczą. Posłowie z Bundestagu badają okoliczności wrześniowego bombardowania w afgańskim Kunduzie, w którym zginęło do 142 osób.

Komisja śledcza prace rozpoczęła w środę. Działa ona w ramach parlamentarnej komisji obrony. Posłowie zamierzają wyjaśnić, dlaczego pułkownik Bundeswehry Georg Klein zlecił 4 września zbombardowanie dwóch uprowadzonych przez talibów cystern z paliwem; w wyniku ataku lotniczego zginęło do 142 osób, w tym wielu cywili. Chcą również ustalić, jakimi informacjami na temat bombardowania oraz kiedy dysponowali poszczególni członkowie niemieckiego rządu.

Sprawa budzi wiele emocji

Niemiecka opozycja chciałaby wezwać Merkel i Guttenberga na przesłuchanie już w styczniu - wśród pierwszych świadków. Jednak koalicyjne frakcje CDU, CSU i FDP uważają, że niemiecka kanclerz powinna raczej zostać przesłuchana dopiero w końcowym etapie prac komisji. Najpierw należy poznać wszystkie okoliczności zajścia - mówił polityk CDU Ernst-Reinhard Beck.

Przesłuchany zostanie zapewne także były szef niemieckiej dyplomacji, a obecnie przewodniczący największej opozycyjnej frakcji SPD Frank-Walter Steinmeier.

Sprawa wrześniowego bombardowania w Kunduzie budzi coraz większe emocje wśród niemieckich polityków. Niemal każdego dnia ujawniane są nowe fakty, budzące zastrzeżenia co do działań informacyjnych niemieckiego rządu w sprawie ataku.

Ministerstwo zataiło raport

Pod koniec listopada doszło do skandalu, gdy okazało się, że ministerstwo obrony zataiło raport żandarmerii wojskowej, wskazujący na cywilne ofiary bombardowania oraz nieprawidłowe postępowanie pułkownika Kleina. Do dymisji podali się generalny inspektor Bundeswehry Wolfgang Schneiderhan i wiceminister obrony Peter Wichert, a następnie minister pracy Franz Josef Jung, który w poprzednim rządzie kierował resortem obrony.

W środę podczas debaty w Bundestagu parlamentarny sekretarz stanu w ministerstwie obrony Christian Schmidt przyznał, że urząd kanclerz Angeli Merkel stosunkowo późno, bo sześć dni po bombardowaniu w Kunduzie, otrzymał informacje o meldunkach pułkownika Kleina z 5 września.

Jednak z wypowiedzi Schmidta wynika też, że jeszcze przed wyborami parlamentarnymi 27 września rząd federalny wiedział, że w ataku lotniczym zginęli cywile, a celem bombardowania były nie tylko uprowadzone cysterny ale grupa talibów i kilku jej wysokich rangą przywódców.

Niemiecka opozycja uważa, że akcja, której celem byli ludzie, jest złamaniem mandatu sił Bundeswehry w ramach misji odbudowy Afganistanu.

Źródło: PAP