Na ostatnim zdjęciu stoi na "autostradzie śmierci". Zabójstwo Debanhi Escobar wstrząsnęło Meksykiem

Źródło:
tvn24.pl, Excelsior, El Pais, New York Times, NPR

Debanhi Escobar miała 18 lat, studiowała prawo. 8 kwietnia poszła na imprezę, koleżanki zamówiły dla niej kierowcę, który miał zawieźć ją do domu. Nie wiadomo, dlaczego wysiadła z samochodu. Na ostatnim znanym zdjęciu stoi sama na "autostradzie śmierci", łączącej Monterrey i Nuevo Laredo w Meksyku. Jej rozkładające się ciało, które ktoś wrzucił do opuszczonego zbiornika, znaleźli pracownicy położonego przy drodze motelu. - Meksyk to masowy grób - mówią aktywiści, którzy recytują długą listę imion zaginionych i zamordowanych kobiet.

Poszukiwania Debanhi trwały trzynaście dni. Mimo że władze zapewniały, że prowadzą zakrojoną na szeroką skalę akcję, zwłoki 18-latki odnaleziono dopiero, gdy pracownicy położonego niedaleko miejsca, gdzie widziano ją po raz ostatni, motelu zaczęli skarżyć się na odór wydobywający się z opuszczonego zbiornika. Debanhi udało się zidentyfikować dzięki naszyjnikowi z krzyżykiem i ubraniu. – Leżała tu trzynaście dni. Ile razy tutaj szukaliście? – krzyczał ojciec 18-latki. Śledczy zapewniają, że teren motelu przeszukali kilkukrotnie.

Debanhi Escobar

W nocy z 8 na 9 kwietnia Debanhi poszła na imprezę. Według relacji, które pojawiają się w meksykańskich mediach, koleżanki zamówiły dla niej kierowcę, który miał zawieźć ją do domu. Nie wiadomo, dlaczego wysiadła z samochodu. Jej ojciec, Mario Escobar twierdzi, że od prokuratorów usłyszał o nagraniach z monitoringu, z których ma wynikać, że kierowca dotykał jego córkę w niewłaściwy sposób. – Sądzę, że córka miała dość tego napastowania – powiedział. Kierowca wszystkiemu zaprzecza, przekonuje, że Debanhi poprosiła go, żeby się zatrzymał i wysiadła. Według Mario Escobara kierowca, choć prawdopodobnie nie zabił jego córki, to jest odpowiedzialny za jej śmierć.

Kierowca zrobił zdjęcia, które - jak twierdzi - miał wysłać koleżankom dziewczyny, by poinformować je, że dziewczyna wysiadła z samochodu. Jedno z nich trafiło do internetu - widać na nim Debanhi stojącą samotnie na tzw. autostradzie śmierci, nazwanej tak po serii tajemniczych zniknięć kierowców ciężarówek. Droga wiedzie przez północno-wschodni Meksyk między Monterrey a Nuevo Laredo przy granicy ze Stanami Zjednoczonymi.

Kiedy znaleziono ciało Debanhi, władze stanowe stwierdziły, że był to nieszczęśliwy wypadek. Tę wersję wykluczyły jednak wyniki sekcji zwłok, które wykazały, że co najmniej raz została uderzona w głowę, a w jej płucach nie było wody, co sugeruje, że zginęła w innym miejscu, a dopiero potem jej ciało wrzucono do zbiornika. Teraz śledczy nie wykluczają kolejnej sekcji zwłok, do tego będzie jednak potrzebna ekshumacja. W sobotę rodzina pochowała Debanhi. Jak tłumaczył ojciec, nie mogli dłużej czekać, bo ciało dziewczyny było w bardzo złym stanie. Jak relacjonowała korespondentka "El Pais" Beatriz Guillen, trumnę całkowicie pokryły świeże kwiaty.

Debanhi była jedynaczką, córką nauczycieli. Mieszkała na obrzeżach Monterrey, studiowała prawo na stanowym uniwersytecie. Znajomi mówią, że była optymistką i kochała tańczyć. We wrześniu skończyłaby 19 lat.

Długa lista zaginionych

Morderstwo Debanhi, liczne zaniedbania w poszukiwaniach i początkowe bagatelizowanie sprawy wstrząsnęły Meksykanami. Tym bardziej że 9 kwietnia, również na przedmieściach Monterrey, odnaleziono ciało 26-letniej Marii Fernandy Contreras, która zaginęła sześć dni wcześniej. Aktywiści alarmują, że przypadków zaginionych w okolicach stolicy stanu Nuevo Leon kobiet jest znacznie więcej. Jak podaje "New York Times", w zeszłym miesiącu w aglomeracji miejskiej Monterrey zaginęło co najmniej dziewięć kobiet i dziewcząt.

Te doniesienia stały się powodem narastającego kryzysu w administracji gubernatora stanu Nuevo Leon Samuela Garcii. Po odnalezieniu ciała Marii Fernandy Contreras doszło do serii protestów, a nawet pożaru w siedzibie rządu stanowego.

Po naciskach opinii publicznej Garcia, który objął urząd pod koniec 2021 roku, ustanowił specjalną grupę zadaniową do poszukiwania Debanhi Escobar. Gubernator zasugerował, że powodów rosnącej liczby zaginięć należy upatrywać w pogorszającym się stanie zdrowia psychicznego i braku perspektyw w związku z COVID-19. Wykluczył udział zorganizowanych grup przestępczych i próbował bagatelizować problem.

W 2022 roku w stanie Nuevo Leon odnotowano 52 zaginięcia kobiet – spośród nich 41 zgłoszono w obszarze metropolitarnym Monterrey, który obejmuje stolicę stanu i kilkanaście pobliskich gmin. Według krajowego rejestru osób zaginionych w ciągu ostatnich 50 lat w Nuevo Leon zaginęło 1790 kobiet. Z tej liczby 90 procent to zaginięcia stwierdzone po 2010 roku.

Rodziny zaginionych kobiet zwracają uwagę na bezczynność służb. Ojciec Marii Fernandy Contreras godzinami jeździł po okolicy, w której, jak sądził, zniknęła jego córka. W tym czasie władze apelowały, aby poczekał na rezultat ich działań. Ojciec Debanhi Escobar po odnalezieniu ciała córki powiedział, że popełnił błąd, bo "uwierzył prokuratorowi".

Spirala zaginięć i zabójstw

Szacuje się, że dziennie w Meksyku ginie 11 kobiet, a 95 procent przestępstw nigdy nie zostaje rozwiązanych.

W przypadku kobiet, które znikają, bezkarność jest "praktycznie absolutna" – uważa Komitet Praw Człowieka ONZ. – Sprawiają, że znikamy, bo wiedzą, że mogą – mówi Angelica Orozco z organizacji zrzeszającej bliskich zaginionych z Nuevo Leon.

- Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności i nie było kar dla tych, którzy wcześniej popełniali te zbrodnie, ani dla tych, którzy utrudniali pracę wymiaru sprawiedliwości. W tych warunkach mogą nadal nas zabijać, niezależnie od tego, czy będą to kartele narkotykowe, czy ktokolwiek inny – dodaje.

Jej zdaniem ostatnie zaginięcia w Nuevo Leon to nie są "odosobnione przypadki". Podkreśla, że wszystkie ofiary są młode i zaginęły w aglomeracji Monterrey, co przypomina Orozco sprawę ze wsi Sabinas Hidalgo, gdzie w ciągu trzech miesięcy 2021 roku zniknęło co najmniej 10 kobiet – służby znalazły tylko trzy z nich, wszystkie martwe.

- Niektóre z nich się znały. Powiedzieliśmy władzom, że powinni zbadać możliwą siatkę handlarzy ludźmi, ale nic nie zrobili. Chcieli zbadać zgony jako indywidualne przypadki – mówi Orozco. Aktywistka ostrzega, że coś podobnego może się dziać teraz w Monterrey.

Autorka/Autor:kg, asty

Źródło: tvn24.pl, Excelsior, El Pais, New York Times, NPR