Filipiński sąd skazał w czwartek trzy osoby na wyroki dożywotniego więzienia za przeprowadzenie w 2009 roku masakry, w której zginęło 58 osób, w tym 32 dziennikarzy. Rodziny ofiar są niezadowolone z wyroku, bo oczekiwały skazania wszystkich, ponad 100 oskarżonych - informuje agencja EFE.
Bracia Andal i Zaldy Ampatuanowie oraz ich bliski krewny Anwar Ampatuan zostali skazani na dożywotnie więzienie.
23 listopada 2009 roku dziennikarze towarzyszyli zwolennikom i członkom rodziny Esmaela "Toto" Mangudadatu, którzy udawali się grupą do stolicy prowincji Maguindanao, aby wesprzeć jego kandydaturę na gubernatora prowincji. Stanowisko to od lat piastował członek potężnego klanu rodziny Ampatuan, który kontrolował prowincję, a w wyborach w 2009 roku kandydował młody kuzyn byłego gubernatora, Andal Ampatuan.
Mangudadatu nie przyłączył się do tej grupy osób, podróżował oddzielnie, ale byli w niej jego żona, rodzice i siostra. Wszyscy zostali uprowadzeni, zamordowani i pochowani w zbiorowym grobie przez około 200 mężczyzn będących na służbie rodu Ampatuanów, w tym policjantów i żołnierzy z Maguindanao.
Na liście oskarżonych o zbiorowy mord figurował także patriarcha klanu Ampatuan, ale zmarł on w 2015 roku, przed zakończeniem długoletniego procesu.
"Ten wyrok to kompromitacja dla filipińskiego wymiaru sprawiedliwości"
Przed ogłoszeniem wyroku członkowie rodzin zamordowanych - pisze z Manili agencja EFE - byli przeświadczeni, że wyroki skazujące zapadną wobec wszystkich 101 oskarżonych w tym filipińskim "procesie stulecia".
- Wobec zgromadzenia wszystkich dowodów masakry ten wyrok to kompromitacja dla filipińskiego wymiaru sprawiedliwości - skomentowała wyrok sądu wdowa po Joelu Parconie, jednym z zamordowanych dziennikarzy, Noemi Parcon.
Przed rozpoczęciem procesu i w jego toku trakcie aresztowano 117 spośród 197 podejrzanych o udział w masakrze, ale wobec 80 z nich sąd nie wysunął nigdy żadnych zarzutów. Zeznania w toku trwającego 10 lat procesu złożyło 357 świadków.
Autor: momo/adso / Źródło: PAP