Władze oblężonego Mariupola alarmują o trudnych warunkach w mieście. Szacują, że do końca roku może umrzeć ponad 10 tysięcy mieszkańców. "Bez leków i pomocy lekarskiej, przywrócenia wodociągów i sprawnej kanalizacji, w mieście wybuchnie epidemia" - ocenił mer Wadym Bojczenko.
Do końca roku, z powodu chorób i złych warunków życia, może umrzeć ponad 10 tysięcy mieszkańców oblężonego przez Rosjan Mariupola nad Morzem Azowskim - poinformowała w środę we wpisie na Telegramie mariupolska rada miejska. Dodała, że w mieście przebywa obecnie między 150 a 170 tysięcy osób.
"Okupanci zrobili z Mariupola średniowieczne getto. Śmiertelność będzie współmierna do sytuacji. Bez leków i pomocy lekarskiej, przywrócenia wodociągów i sprawnej kanalizacji, w mieście wybuchnie epidemia" - przekazał mer miasta Wadym Bojczenko, cytowany we wpisie.
Dodał, że "obecnie większość populacji to osoby starsze i chore". "Bez odpowiednich warunków życia śmiertelność wśród najsłabszych grup będzie wzrastać" - stwierdził.
Mer Mariupola o konieczności ewakuacji mieszkańców
"Rosjanie kontynuują ludobójstwo, które rozpoczęło się 24 lutego. Nasz naród jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Z tego powodu konieczna jest całkowita ewakuacja miasta" - wskazywał Bojczenko.
Źródło: PAP