Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wezwał w czwartek siły zbrojne do zachowania jedności i rozbrojenia zwolenników przywódcy opozycji Juana Guaido, który dwa dni wcześniej zaapelował do armii i narodu, aby wsparły go w odsunięciu od władzy reżimu Maduro.
W transmitowanym w całym kraju przemówieniu Maduro, występując w otoczeniu grupy kilkuset wojskowych, odpowiedział na apel Guaido o "powstanie przeciwko dyktatorowi", i wezwał wojsko i naród do zachowania lojalności wobec rządu i "zdecydowanej odpowiedzi".
Maduro zapowiedział "rozbrojenie uczestników puczu" i "ukaranie zdrajców", którzy ponoszą winę za te wydarzenia.
- Nie bójcie się, nadeszła godzina, by bronić prawa i pokoju (...) oraz spuścizny zmarłego prezydenta Hugo Chaveza, inicjatora rewolucji boliwariańskiej - apelował Maduro.
Swoje czwartkowe przemówienie wygłosił w położonej na wschodnim przedmieściu Caracas bazie lotniczej La Carlota, która była epicentrum krótkotrwałego powstania proklamowanego przez Guaido.
Guaido, który w styczniu ogłosił się tymczasowym prezydentem, popierany przez mały oddział żołnierzy sił bezpieczeństwa wzywał we wtorek do obalenia Maduro, ale policja w wyniku kilkugodzinnych starć rozproszyła zgromadzony tłum. - (Siły zbrojne) powinny wykazywać coraz większą socjalistyczną, antyimperialistyczną subordynację wobec dowództwa! (...) Nadeszła godzina walki. (...) Musimy udaremnić próby zamachu stanu podejmowane przez zdrajców, którzy sprzedają się za dolary Waszyngtonowi - apelował Maduro. Ponownie wskazał na rząd Stanów Zjednoczonych jako inspiratora wtorkowego wystąpienia Guaido, na które opozycja zareagowała dwudniowymi demonstracjami antyrządowymi. Miały one gwałtowny przebieg. Według oficjalnych danych w czasie tych demonstracji dwie osoby zostały zabite, a około dwustu odniosło rany. W czwartek zmarło dwóch rannych nastolatków, co oznacza, że bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do czterech osób. Wenezuelski minister obrony Vladimir Padrino, który stał podczas wystąpienia Maduro u jego boku, mówił o "zdrajcach, którzy chcą przekupić oficerów", aby doprowadzić do wewnętrznych walk w szeregach armii wenezuelskiej. Oskarżył przeciwników rządu o próbę doprowadzenia do "bezpośrednich, bratobójczych walk" w wojsku.
Kryzys w Wenezueli
W Wenezueli od ponad trzech miesięcy trwa stan faktycznej dwuwładzy. Na fali masowych wystąpień przeciwko prezydentowi Maduro przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Juan Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju i uzyskał poparcie kilkudziesięciu państw, w tym USA.
Kryzys zaostrzył się jeszcze bardziej, gdy we wtorek Guaido oświadczył, że rozpoczęła się "końcowa faza" odsuwania od władzy "uzurpatora" Maduro, i wezwał armię oraz naród wenezuelski, aby go w tym wsparły.
Po tym wezwaniu doszło do starć w Caracas między zwolennikami Guaido a siłami wiernymi Maduro, w których cztery osoby poniosły śmierć, a ok. 200 zostało rannych. Wbrew oczekiwaniom Guaido wojsko nie przeszło jednak masowo na jego stronę.
Autor: asty//kg / Źródło: PAP