Sadiq Khan, polityk Partii Pracy, pozostanie burmistrzem Londynu na drugą kadencję - zdecydowali mieszkańcy stolicy w czwartkowym głosowaniu. Podane w sobotę oficjalne wyniki są jednak słabsze dla Khana niż wskazywały sondaże.
Khan dostał nieco ponad milion głosów pierwszego wyboru, czyli 40 procent, a jego główny rywal, Shaun Bailey z Partii Konserwatywnej - niespełna 900 tysięcy, czyli niecałe 36 procent.
Ponieważ żaden z 20 kandydatów ubiegających się o stanowisko burmistrza nie uzyskał ponad 50 procent głosów pierwszego wyboru, dwaj pierwsi - czyli Khan i Bailey - przeszli do drugiej rundy, w której uwzględniane były zarówno głosy pierwszego, jak i drugiego wyboru. Khan dostał ponad 1,2 miliona takich głosów (55,2 procent), a Bailey - niecałe 980 tysięcy (44,8 procent).
Kadencja skrócona do trzech lat
To mniejsza różnica niż wskazywały przedwyborcze sondaże. Część z nich wskazywała, że Khan nawet ma szanse zwyciężyć już dzięki głosom pierwszego wyboru, co nie udało się dotychczas żadnemu burmistrzowi Londynu, zaś jeśli doszłoby do drugiej rundy - pokonałby Baileya stosunkiem głosów około 60 procent do 40 procent.
Potwierdzeniem pewnego przesunięcia politycznych preferencji londyńczyków są również - niepełne jeszcze - wyniki wyborów do Zgromadzenia Londynu. Wprawdzie Partia Pracy pozostanie największą frakcją w 25-osobowym Zgromadzeniu, ale jej stan posiadania najprawdopodobniej zmniejszy się z 12 do 11 członków.
Zarówno nowa kadencja Khana, jak i Zgromadzenia będą trwały tylko trzy lata, zamiast zwyczajowych czterech. Celem tego jest powrót do normalnego harmonogramu wyborczego. Pierwotnie wybory miały się odbyć w maju zeszłego roku, ale z powodu epidemii koronawirusa zostały przełożone o rok, a poprzednia kadencja władz została wydłużona.
Źródło: PAP