Płonące opony na ulicach Bejrutu, zamknięte szkoły i instytucje. Wtorek to kolejny dzień protestów w Libanie. Podczas zamieszek w stolicy zginęła jedna osoba. To pierwsza ofiara śmiertelna trwających od połowy października niepokojów społecznych.
We wtorek zamkniętych zostało wiele szkół i instytucji publicznych w Libanie. W stolicy, Bejrucie, demonstranci zablokowali ulice płonącymi oponami. To właśnie podczas jednej z takich blokad od strzału w głowę zginął mężczyzna.
Napastnik został zatrzymany przez policję.
Krótko po tym libańskie służby bezpieczeństwa poinformowały, że w miejscowości Khalde na przedmieściach Bejrutu jeden z żołnierzy otworzył ogień do demonstrantów. Podano, że ranił jedną osobę, nie jest jednak jasne, czy to on odpowiada za śmierć demonstranta.
Prezydent Libanu: jeśli demonstracje będą się utrzymywać, nastąpi katastrofa
Prezydent Michel Aoun we wtorek udzielił państwowej telewizji wywiadu, w którym wezwał demonstrantów, by wrócili do domów. Próbował uspokajać nastroje, mówiąc o zamiarze powołania rządu "techno-politycznego", złożonego z technokratów i polityków. Wspomniał też o konsultacjach, które rozpoczną się jeszcze w tym tygodniu, a których celem będzie wyznaczenie nowego premiera.
- Jeśli będziecie kontynuować swój protest, uderzycie w Liban i jego interesy. Pracujemy dzień i noc, aby uporządkować sytuację. Jeśli demonstracje będą się utrzymywać, nastąpi katastrofa. Jeśli zatrzymacie się, nadal będzie szansa na naprawę sytuacji w kraju - mówił prezydent Libanu.
Protesty w Libanie
Protesty w Libanie rozpoczęły się w połowie października. Setki tysięcy demonstrantów domagały się odejścia całej klasy rządzącej, która de facto pozostaje niezmiennie taka sama od końca wojny domowej (1975-1990). Protestujący twierdzili, że polityczni przywódcy są skorumpowani i niezdolni do znalezienia rozwiązania poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego.
Pod koniec października do dymisji podał się premier Libanu Saad Hariri, który wcześniej ogłosił swój plan reform, nie znalazł on jednak aprobaty wśród demonstrantów.
Liban jest jednym z najbardziej zadłużonych państw na świecie (dług wynosi 86 mld dol., czyli ponad 150 proc. libańskiego PKB). Kraj boryka się z trudnościami finansowymi, wzrost gospodarki, zależnej od importu, jest spowolniony od kilku lat. Bezrobocie wśród osób poniżej 35. roku życia wynosi 37 proc., a według Banku Światowego około 30 proc. mieszkańców Libanu żyje poniżej granicy ubóstwa.
W kraju istnieje 18 uznanych grup wyznaniowych, a obsada najważniejszych stanowisk w państwie odzwierciedla te podziały. W parlamencie, Zgromadzeniu Narodowym, miejsca z góry podzielone są kwotowo między 16 z 18 grup wyznaniowych.
Autor: ft//rzw / Źródło: PAP