29-letnia Libanka pozowała do zdjęć w sukni ślubnej na jednym ze skwerów w Bejrucie. Nagranie oprócz panny młodej uwieczniło potężny wybuch, do którego doszło we wtorek. W środę Israa Seblani przyszła w to samo miejsce, by opowiedzieć o swoich przeżyciach.
We wtorek późnym popołudniem w stolicy Libanu, Bejrucie, doszło do potężnej eksplozji. Wybuch spowodował olbrzymie zniszczenia. Libańskie władze jako przyczynę tragedii podają pożar niebezpiecznych chemikaliów składowanych w porcie. W eksplozji zginęło co najmniej 135 osób, a kilka tysięcy doznało obrażeń.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co wiemy o eksplozji w Bejrucie?
Jedną z osób dotkniętą katastrofą była 29-letnia Israa Seblani. Chwilę przed wybuchem znajdowała się na jednym ze skwerów w centrum Bejrutu. Pozowała do zdjęć w sukni ślubnej. Na dramatycznym nagraniu uwieczniono moment wybuchu.
W środę kobieta, która na co dzień pracuje jako lekarz w Stanach Zjednoczonych, wróciła na skwer Saifi, oddalony od miejsca wybuchu o około kilometr. Ekipa hotelowa sprzątała porozbijane szkło sprzed budynku, gdzie 29-latka i jej mąż, 34-letni Ahmad Subeih planowali spędzić swoją noc poślubną.
- Przygotowywałam się do mojego wielkiego dnia od dwóch tygodni. Byłam bardzo szczęśliwa, jak wiele innych dziewczyn – powiedziała agencji Reuters. – Trudno wyrazić, co się działo w momencie eksplozji. Byłam w szoku. Zaczęłam się zastanawiać, co się stało i czy przeżyję – dodała.
Ahmad Subeih opowiedział, że wracając na skwer zobaczył olbrzymie zniszczenia. – Wciąż jesteśmy w szoku. Nigdy nie słyszałem niczego podobnego do dźwięku tej eksplozji – stwierdził.
Ahmad czeka na wizę do Stanów Zjednoczonych, żeby dołączyć do swojej żony. Israa podkreśla, że kocha Liban, ale po wtorkowym wybuchu życie w nim nie jest dla niej żadnym rozwiązaniem. – Jest wiele zniszczeń. Wielu ludzi zginęło i zostało rannych. Ale jednocześnie jesteśmy wdzięczni Bogu za to, że my sami nie zostaliśmy ranni – podkreśliła.
Źródło: TVN24 Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Mahmoud Nakib