Pięcioro eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej - wbrew rekomendacji partii - zagłosowało w Parlamencie Europejskim za rezolucją popierającą działania Komisji Europejskiej w sprawie praworządności. Pozostali nie wzięli udziału w głosowaniu.
Posłowie Parlamentu Europejskiego poparli w czwartek w rezolucji działania Komisji Europejskiej w sprawie uruchomienia wobec Polski artykułu 7 traktatu o Unii Europejskiej.
W głosowaniu wzięło udział 617 europosłów. Za rezolucją opowiedziało się 422, przeciw 147, a 48 wstrzymało się od głosu.
Pięcioro deputowanych PO zagłosowało za
Delegacja PO w Parlamencie Europejskim miała w całości nie wziąć udziału w głosowaniu. Pięcioro deputowanych wyłamało się z ustaleń i poparło rezolucję w sprawie Polski.
Róża Thun: ta rezolucja mówiła prawdę
Thun w rozmowie z korespondentem TVN24 Maciejem Sokołowskim potwierdziła, że głosowała wbrew partyjnym instrukcjom. - Trudno mi jest nie zabierać głosu w takich sprawach zasadniczych jak praworządność - powiedziała. - Całe życie o państwo prawa i o prawdę walczyłam i walczę nadal, więc bardzo trudno jest milczeć w takim momencie, kiedy w Polsce prawo jest łamane i o tę praworządność dopominają się instytucje wspólnej Unii Europejskiej, której jesteśmy członkiem.
Thun powiedziała, że "są podstawowe zasady w życiu człowieka jak na przykład trzymanie się prawdy" i że ona "stara się trzymać prawdy". - Ta rezolucja mówiła prawdę, że w Polsce niszczone jest państwo prawa - powiedziała.
Pytana o podział w Platformie w sprawie głosowania, stwierdziła, że to "to bardzo miło ze strony kolegów, że robią im (eurodeputowanym - red.) rekomendacje" i że "odpowiedzialność zostawiają" deputowanym. - Ja z tej swobody decyzji i odpowiedzialności, która przysługuje posłowi, skorzystałam - dodała.
Lewandowski: PO nie brało udziału w głosowaniu
Wcześniej na konferencji prasowej lider eurodeputowanych PO Janusz Lewandowski przekonywał, że Platforma nie wzięła udziału w głosowaniu. Jak stwierdził, "żadna delegacja narodowa w parlamencie nie stanęła jeszcze przed taką sytuacją". A ponieważ "sytuacja jest nowa", europosłowie PO postanowili "przenieść na grunt parlamentu zasady panujące w Radzie Europejskiej" - dodał.
- W tym jednym, najważniejszym głosowaniu kraj, który jest objęty procedurą o tych brzemiennych konsekwencjach, nie głosuje - wyjaśnił.
Podkreślił jednak, że wstrzymanie się od głosu dotyczyło jedynie tego jednego głosowania, za którego "konsekwencje płaci cała Polska, za nadużycia i grzechy rządzących". - Także myśmy w ostatecznym głosowaniu nie głosowali - dodał.
Wdrożenie procedury przeciw Polsce uzasadnione
Zdaniem Lewandowskiego, "Polska PiS nie jest krajem praworządnym". - Jest coraz dalej z uwagi na łamane zasady Unii Europejskiej od serca Unii Europejskiej - stwierdził.
Dlatego - jego zdaniem - uzasadnione jest "wdrożenie procedury przeciwko Polsce, przeciwko rządzącym Polską, jako pierwszemu państwu w dziejach Unii Europejskiej".
- Polska otwiera czarną kartę dziejów europejskich - podkreślił.
Janusz Lewandowski zaznaczył przy tym, że "artykuł siódmy nie kończy się na stwierdzeniu braku praworządności, co jest oczywistym stwierdzeniem". - Nosi skutki brzemienne dla całej Polski - powiedział. - Nie ma w arsenale Unii Europejskiej sankcji, które mogłyby karać sprawców wycinki Puszczy Białowieskiej, czy sprawców zachwiania niezawisłością sądownictwa. Jeżeli by takie kary były, mielibyśmy pełną i jasną sytuację - dodał.
Komisja uruchomiła artykuł 7
Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę naruszenia praworządności od 2016 roku w związku z zastrzeżeniami wobec przeprowadzanej przez polskie władze reformy wymiaru sprawiedliwości. W grudniu 2017 roku KE skierowała wniosek do Rady UE o rozpoczęcie procedury art. 7.1 Traktatu UE, gdyż - jej zdaniem - w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce przyjęto szereg ustaw, które poważnie zagrażają niezależności sądownictwa i trójpodziałowi władzy. 8 marca między innymi o kwestiach praworządności i polskich reformach systemu sądownictwa mają rozmawiać w Brukseli premier Mateusz Morawiecki i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Autor: mm,pk/AG / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24