Pilot koreańskiego samolotu, który rozbił się w San Francisco, pierwszy raz lądował w tym miejscu na boeingu 777 - poinformowało południowokoreańskie ministerstwo transportu. Z kolei amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) podała, że samolot Asiana Airlines podchodził do lądowania z o wiele niższą prędkością niż powinien.
Szefowa NTSB Deborah Hersman powiedziała na konferencji prasowej, że ze wstępnej analizy zapisów z tzw. czarnych skrzynek boeinga 777 wynika, że piloci próbowali przerwać lądowanie, zwiększyć prędkość i podejść do niego jeszcze raz, ale było już za późno, bo ogon maszyny uderzył w płytę lotniska.
Zapisy z rejestratorów lotu nie wskazują, by przed lądowaniem były jakieś problemy z samolotem. Hersman nie chciała jednak mówić o błędzie załogi, gdyż - jak stwierdziła - w tak krótkim czasie jej zespół nie zebrał jeszcze całego materiału.
Podkreśliła jednak, że samolot podchodził do lądowania z o wiele niższą prędkością niż konieczne 253 km/h.
Szefowa NTSB zapowiedziała, że wkrótce przesłuchani zostaną piloci.
43 godziny nalotu
Okazuje się, że jeden z nich - Lee Kang Kook, ten, który lądował - miał zaledwie 43 godziny nalotu na maszynie typu boeing 777 i pierwszy raz lądował nią na lotnisku w San Francisco. Dane te podało ministerstwo transportu w Seulu, dodając, że pilot był jednak doświadczony na innych maszynach.
Za sterami innych maszyn lądował w San Francisco 29 razy, a łącznie miał 9793 godziny nalotu. Drugi pilot, Lee Dzeong Min, miał 12387 godzin nalotu, w tym 3220 na boeingu 777.
Dwie ofiary, ponad 180 rannych
Stacja telewizyjna CNN, która pokazała nagranie wideo z lądowania boeinga, zasugerowała, że maszyna leciała zbyt nisko. Lecący z Seulu boeing 777-200 kompanii Asiana Airlines z 291 pasażerami i 16 członkami załogi na pokładzie rozbił się w sobotę podczas lądowania w San Francisco. W katastrofie zginęły dwie osoby, a ponad 180 zostało rannych. FBI wykluczyło zamach jako przyczynę katastrofy maszyny.
Autor: MAC/tr / Źródło: PAP