Palestyńczycy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność i być w stanie "rządzić i zagwarantować sobie bezpieczeństwo i spokój publiczny" - uważa Tony Blair, który został nowym wysłannikiem "Kwartetu bliskowschodniego".
Jako wysłannik kwartetu były brytyjski premier Blair będzie "zabiegał o międzynarodową pomoc dla Palestyńczyków, bezpośrednio współpracując z państwami-darczyńcami oraz istniejącymi organami koordynacyjnymi". Blair będzie także działał na rzecz stworzenia programu rozwoju gospodarczego Autonomii Palestyńskiej.
Negocjatorzy kwartetu bliskowschodniego - Unii Europejskiej, ONZ, Stanów Zjednoczonych i Rosji - spotkali się w czwartek wieczorem w Lizbonie, po raz pierwszy odkąd Hamas przejął całkowitą kontrolę nad Strefą Gazy w połowie czerwca.
- Jestem przygotowany, aby zrobić wszystko co w mojej mocy. I wydaje mi się, że właśnie moje nastawienie będzie tutaj bardzo istotne. Myślę również, że jest rzeczywista wola, aby znaleźć to właściwe porozumienie dla obu stron. Wyobraźmy sobie chociaż przez chwilę, że ten proces ruszy naprzód. Ile wtedy będzie nadziei, ile ludzi nagle się zjednoczy - powiedział Blair.
Uczestnicząca w spotkaniu amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice podkreśliła, że kwartet nie będzie współpracował z Hamasem, dopóki ten nie uzna prawa Izraela do istnienia i nie wyrzeknie się terroryzmu. Przyznała jednak, że "nie ma ważniejszego celu, niż zdolne do istnienia państwo palestyńskie".
Rice, na konferencji prasowej z szefem MSZ Portugalii Luisem Amado, z uznaniem mówiła o byłym brytyjskim premierze. Nazwała go bardzo utalentowanym i szanowanym na świecie. Jej zdaniem, może wnieść powiew świeżego powietrza do rozmów między Izraelem a Palestyńczykami, które utknęły w martwym punkcie.
Rice wyjaśniła, że funkcje Blaira mają być komplementarne ze staraniami dyplomatycznymi prowadzonymi przez Waszyngton.
Źródło: PAP, APTN