Bojownicy głównej kurdyjskiej milicji YPG (Ludowe Jednostki Ochrony) poinformowali w poniedziałek, że turecka armia ostrzelała ich pozycje w wiosce na obrzeżach kontrolowanego przez Państwo Islamskie (IS) miasta Dżarabulus w północno-zachodniej Syrii. Szef MSZ Turcji zaprzeczył jednak tym doniesieniom.
Czterech bojowników kurdyjskich zostało rannych. Milicja YPG wezwała władze w Ankarze, aby wstrzymały "swą agresję". Kilka strzałów z dział czołgowych siły tureckie oddały przez granicę. Pociski trafiły w pozycje YPG zamiast w obiekty terrorystów - brzmi treść komunikatu kurdyjskiej milicji.
MSZ zaprzecza
W odpowiedzi na komunikat YPG jeden z tureckich urzędników państwowych powiedział, że informacje te są badane.
- Trwająca operacja ma na celu wyeliminowanie bezpośrednich zagrożeń dla bezpieczeństwa Turcji. Jej celem są pozycje Państwa Islamskiego w Syrii i PKK w Iraku - wyjaśnił.
Jak dodał, Partia Demokratycznej Jedności, czyli polityczne skrzydło YPG, nie znajduje się w obszarze zainteresowania tureckiego wojska.
Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu zaprzeczył natomiast doniesieniom YPG i podkreślił, że tureckie wojsko nie dokonało ataków na pozycje kurdyjskiej milicji.
Sojusznicy w walce z dżihadystami
YPG walczy na północy Syrii z Państwem Islamskim. IS w ramach samozwańczego kalifatu kontroluje ok. jednej trzeciej terytorium Syrii i duże obszary sąsiedniego Iraku. Dżarabulus leży w muhafazie Halab (Aleppo) nad Eufratem, przy granicy Syrii z Turcją.
Turcja, długo unikająca angażowania się w konflikt z IS, rozpoczęła w piątek ofensywę przeciwko dżihadystom w Syrii po przypisywanym im zamachu samobójczym w Suruc, przy syryjskiej granicy, w którym 20 lipca zginęły 32 osoby. Jednocześnie tureckie władze otworzyły drugi front przeciw kurdyjskim rebeliantom z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) po serii ataków na tureckie siły bezpieczeństwa.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wilkipedia