"Książę płytkim celebrytą". Biskup przeprasza

Aktualizacja:

- Nie dość, że ich utrzymanie strasznie dużo kosztuje, to są płytkimi celebrytami - napisał o księciu Williamie i jego narzeczonej na swoim facebookowym profilu anglikański biskup Willesden Pete Broadbent. Gdy jego mało dyplomatyczne słowa obiegły brytyjskie media, duchowny wycofał się z nich i zaczął gorąco przepraszać rodzinę królewską.

Po ogłoszeniu zaręczyn syna brytyjskiego następcy tronu cała Wielka Brytania zgodnie wyrażała swoje zadowolenie i radość. Premier David Cameron nawet zaproponował, żeby dzień ślubu pary był dniem wolnym od pracy.

Okazało się jednak, że nie wszyscy mieszkańcy Wysp Brytyjskich przyjęli oświadczyny z radością i nie wszyscy rozpływali się w komplementach.

Szczypta złośliwości

Biskup Broadbent swój odmienny pogląd na zaręczyny w rodzinie królewskiej skomentował na Facebooku. - Nie obchodzi mnie rodzina królewska. Wśród tych ludzi było więcej rozwodów i łajdaków niż normalnych - zaczął duchowny. Potem dodał, że utrzymanie rodziny królewskiej kosztuje, a zaręczona para to "płytcy celebryci", których małżeństwo będzie roztrząsane na łamach prasy brukowej. - Daje im siedem lat - podsumował Broadbent.

Po tym jak jego komentarz trafił na pierwsze strony gazet i został oficjalnie skrytykowany w całej Wielkiej Brytanii, duchowny zmienił zdanie i przyznał, że jego wypowiedź była "niemądra". - Zdaję sobie sprawę, że moja wypowiedź i jej ton były wyjątkowo ofensywne. bardzo przepraszam za przykrość jaką spowodowałem - napisał w oficjalnym oświadczeniu Broadbent. - Życzę księciu Williamowi i Kate Middleton szczęśliwego i długiego małżeństwa. Będę się za nich modlił - zapewnił biskup.

Broadbent nie jest jedynym Brytyjczykiem, który patrzy spode łba na najnowsze małżeństwo w rodzinie królewskiej. Sondaże wskazują, że kilkanaście procent mieszkańców Wielkiej Brytanii nie pochwala tych planów, ponieważ oznaczają dodatkowe koszty dla państwa, które boryka się z problemami gospodarczymi.

Źródło: Reuters