Ks. Krzysztof Charamsa, który ujawnił, że jest gejem i ma partnera, napisał list do papieża Franciszka, w którym zarzucił Kościołowi, że prześladuje katolików homoseksualistów i czyni ich życie "piekłem". - Upubliczniłem mój list do Ojca Świętego w nadziei, że pójdzie on dalej niż synod w tej kwestii - tłumaczył Charamsa w rozmowie z "The New York Times".
"Miej litość - przynajmniej zostaw nas w spokoju, pozwól świeckim państwom czynić nasze życie bardziej ludzkim" - pisze ks. Charamsa w liście do papieża. Przekonuje, że Kościół prześladuje katolików gejów i zadaje im oraz ich rodzinom "niewypowiedziane cierpienie".
List datowany jest na 3 października, lecz ks. Charamsa upublicznił go w środę.
"Homofobiczny" synod
W dokumencie końcowym synodu kwestia homoseksualizmu poruszona została głównie w aspekcie szacunku i unikania dyskryminacji oraz obecności osób o takiej orientacji w rodzinie i chrześcijańskiego podejścia do nich. Nie ma odniesienia do par homoseksualnych.
- Homofobiczne zamknięcie synodu wznieciło na nowo moją pasję, by wprowadzić Kościół do nowej epoki - powiedział ks. Charamsa w wypowiedzi dla NYT, której udzielił na skype'ie z Barcelony, gdzie mieszka ze swoim partnerem, Eduardem.
- Dlatego upubliczniłem mój list do Ojca Świętego, w nadziei, że pójdzie on dalej niż synod w tej kwestii - wytłumaczył.
Homoseksualizm jak faszyzm
Polski ksiądz zwrócił uwagę na wypowiedź kardynała z Gwinei, Roberta Saraha. Na synodzie Gwinejczyk powiedział, że "tym, czym w XX wieku były faszyzm i komunizm, tym w XXI wieku są zachodnie ideologie homoseksualizmu i aborcji oraz islamski fanatyzm".
- Dlatego ponawiam swój apel do Ojca Świętego - ciągnął ks. Charamsa. - Nikt publicznie nie potępił tych oszczerczych wypowiedzi. Co to nam mówi o szacunku do nas? - pytał. Wyraził opinię, że Kościół powinien pozwolić na małżeństwa jednopłciowe, a także na małżeństwa księży, "niezależnie od ich orientacji seksualnej".
Konsekwencje wobec księdza
Polski ksiądz ujawnił swą orientację seksualną tuż przed rozpoczęciem synodu poświęconego sprawom rodziny, który zakończył prace 19 października. Na konferencji prasowej przedstawił tez swego partnera. Wkrótce potem został zwolniony z Kongregacji Nauki Wiary, utracił też możliwość wykładania na papieskich uniwersytetach.
Konsekwencje wobec ks. Charamsy wyciągnął też biskup pelpliński - ordynariusz diecezji, w której duchowny przyjął święcenia.
"W dniu 3 października 2015 roku biskup pelpliński upomniał i wezwał ks. Krzysztofa Charamsę do nawrócenia i powrotu do prawdziwej nauki Kościoła i Chrystusowego kapłaństwa. Wobec braku jakiejkolwiek woli poprawy życia ks. Charamsy i publicznych deklaracji świadczących o dalszym życiu niezgodnym z zasadami postępowania kapłana katolickiego, biskup pelpliński zgodnie z normami Kodeksu Prawa Kanonicznego, z dniem 17 października 2015 roku, nałożył na ks. Krzysztofa Charamsę karę suspensy, zakazując wykonywania wszystkich aktów władzy święceń oraz noszenia stroju duchownego"- zakomunikował rzecznik ordynariusza. W oświadczeniu stwierdzono, że nałożona kara ma wzbudzić w ks. Charamsie "rzeczywistą poprawę życia". Dodano też, że kara może zostać cofnięta, jednak zależy to tylko od dalszego postępowania ks. Charamsy. "W Kościele Katolickim nawet kara suspensy ma charakter wzywający do opamiętania" - wyjaśniono.
Autor: fil//rzw / Źródło: nytimes.com,tvn24.pl