Szef słoweńskiego rządu Janez Jansza na konferencji po rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckim przekazał, że Słowenia potępia działanie reżimu białoruskiego, który "wykorzystuje ludzi dla osiągnięcia politycznych celów i próby destabilizacji sytuacji w Polsce i w całej Unii Europejskiej". Szef polskiego rządu podkreślał z kolei, że wśród tematów środowych rozmów była nie tylko sytuacja na polsko-białoruskiej granicy, ale też "zacieśnianie się pętli energetycznej", które - jego zdaniem - w dużym stopniu zostało spowodowane przez politykę rosyjską.
Jansza wyraził solidarność z Polską i przekazał gratulacje za - jak mówił - zdecydowane i odważne działanie, również dyplomatyczne, dzięki któremu "fala nielegalnej migracji, która naciskała na granicę Polski przynajmniej tymczasowo się zatrzymała".
- Słowenia potępia działanie reżimu białoruskiego, prezydenta Łukaszenki, który wykorzystuje ludzi dla osiągnięcia celów politycznych i próby destabilizacji nie tylko sytuacji w Polsce, ale również w całej Unii - oświadczył Jansza.
Szef słoweńskiego rządu podczas konferencji zwrócił uwagę, że ich kraj również boryka się z nielegalną migracją. - w minionym roku na granicy Schengen zatrzymano 14 tys. prób nielegalnego przejścia, zaś w tym roku było takich prób 8,5 tys. Jego zdaniem Unia Europejska powinna "w całości popierać państwa, które bronią granicy Schengen z dofinansowaniem wszystkich kroków, również barier fizycznych".
Morawiecki: musimy być zjednoczeni
Premier Mateusz Morawiecki powiedział z kolei, że jego słoweński odpowiednik świetnie rozumie wszystkie zależności, z którymi boryka się Polska.
- W pojedynkę nasze kraje nie są w stanie sprostać neoimperialnym zakusom ze strony naszego wielkiego wschodniego sąsiada, ze strony Rosji, natomiast zjednoczeni możemy im się przeciwstawić, możemy proponować politykę pokojową, ale też politykę skuteczną tam, gdzie trzeba, także eskalację pewnych sankcji, które mamy tutaj przygotowane wobec Białorusi, jeśli sytuacja będzie coraz bardziej napięta - powiedział premier.
Morawiecki zauważył, że podczas spotkania premier Jansza przypomniał, że były takie dni, kiedy dziennie do Słowenii przybywało kilkanaście tysięcy migrantów. Stwierdził też, że plakaty pokazujące migrantów nielegalnie wdzierających się do Europy od południa były jednym z czynników, które przekonywały Brytyjczyków do wyjścia z UE. Morawiecki ocenił także czas, gdy Polska, Węgry, Czechy i Słowenia przeciwstawiały się polityce migracyjnej "bez granic".
- Co to za państwo, które nie może bronić swoich granic, czy ono jest naprawdę suwerenne? Dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna. Państwo, aby było suwerenne, musi móc decydować, kto wjeżdża na jego terytorium i wykazywać maksimum empatii, wsparcia, pomocy wobec innych krajów - mówił Morawiecki.
Premier podkreślał, że wśród tematów środowych rozmów była nie tylko sytuacja na polsko-białoruskiej granicy, ale też "zacieśnianie się pętli energetycznej", które - jego zdaniem - w dużym stopniu zostało spowodowane przez politykę rosyjską. Premier mówił, że zwłaszcza Mołdawia i Ukraina doświadczają tu ogromnej presji ze strony Rosji.
- Musimy być zjednoczeni, bo z drugiej strony jest wzmożenie propagandowe, próba destabilizacji UE - powiedział Morawiecki, który zaznaczył także, że tę opinię podziela prezydent Francji Emmanuel Macron, z którym spotkał się w środę.
- Dzisiaj reżim Łukaszenki odbił się od wschodniej granicy UE, napotkał na zdecydowany opór, ale wraz ze swoim prawdziwym mocodawcą siedzącym na Kremlu, na pewno ilość tych zdarzeń, które w jednym czasie zaistniały, może oznaczać, że wszystkie razem zebrane stanowią naprawdę bardzo wysoki okres ryzyka, może oznaczać, że nadchodzi dalszy okres destabilizacji. My tego nie chcemy, chcemy szukać dobrych rozwiązań, ale musimy się przygotowywać na najgorsze - oświadczył. Ocenił, że seria kryzysów, których doświadczamy, jest "czasem próby dla Europy, w którym musimy być zjednoczeni jako UE i koncentrować się na najważniejszym, a nie na wewnętrznych kłótniach i nieporozumieniach".
Źródło: PAP