Na uniwersytecie w Eskisehirze na zachodzie Turcji odbyła się w piątek uroczystość upamiętniająca czterech pracowników uczelni zastrzelonych przez ich kolegę. Bliscy ofiar zarzucali władzom uczelni, że ignorowały skargi na późniejszego sprawcę.
Na terenie uniwersytetu Osmangazi w piątek wystawiono przykryte tureckimi flagami trumny z ciałami ofiar, wokół których zgromadziły się rodziny zabitych, a także ich przyjaciele i koledzy z pracy. Krzyczeli "rektor musi odejść" i "hańba".
Współpracownicy zabitych mówili stacji CNN Turk, że wielokrotnie bezskutecznie skarżyli się na mężczyznę, który w czwartek dopuścił się zbrodni. Opisywali go jako niezrównoważonego, który często oskarżał swych kolegów z pracy o sympatyzowanie z ruchem islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena. Władze tureckie oskarżają Gulena o zorganizowanie udaremnionego przewrotu wojskowego w lipcu 2016 roku.
Motywem zbrodni: spór z dziekanem
Rektor uniwersytetu Hasan Gonen, powiedział w czwartek, że motywem zbrodni dokonanej przez doktoranta uczelni Volkana Bayara, były sprawy osobiste, a dokładniej spór z dziekanem. W czwartkowej strzelaninie oprócz czterech ofiar śmiertelnych rany odniosły trzy osoby. Agencja EFE, powołując się na anonimowe źródła na uniwersytecie, pisze, że sprawca wszedł do gabinetu dziekana, ale go tam nie zastał. Zastrzelił wówczas zastępcę dziekana i pracownika administracji, a potem zabił dwóch wykładowców, strzelając do nich na oczach studentów. Bayar wyszedł z budynku, po czym został schwytany przez policjantów. W areszcie przebywa także żona sprawcy, również pracownica uniwersytetu. Jest przesłuchiwana.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP