Kreml zamyka usta krewnym ofiar w Biesłanie

Aktualizacja:

Rosyjska prokuratura oskarżyła członków "Głosu Biesłanu" o ekstremizm. Wcześniej, w grudniu ub. r., sąd nakazał rozwiązanie tej organizacji, skupiającej krewnych ofiar masakry w Biesłanie. Rodziny ofiar zapowiedziały, że wykorzystają wytoczony im proces, by dowieść odpowiedzialności Władimira Putina za nieudaną akcję odbijania zakładników.

Dlatego ja – matka zabitych w zamachu terrorystycznym synów i męża, otwarcie zwracam się do Pana i oczekuję jako od Prezydenta Rosji, gwaranta Konstytucyjnych praw i wolności, że osobiście zajmie się tą sprawą i powstrzyma prześladowanie członków „Głosu Biesłanu”, będących ofiarami z winy państwa. Emma Tagajewa

To właśnie pretensje do rosyjskiego przywódcy stały się przyczyną kłopotów organizacji. Obwinianie prezydenta o śmierć dzieci w Biesłanie prokuratura uznała za „działalność ekstremistyczną”, a dowodem mają być stwierdzenia zawarte w liście otwartym „Głosu Biesłanu” sprzed... trzech lat.

„Głos Biesłanu” i druga organizacja, Komitet Matek Biesłanu skupiają rodziców, którzy stracili dzieci podczas tragicznych wydarzeń w szkole w Biesłanie we wrześniu 2004. Obie grupy ostro krytykują władze rosyjskie z Putinem na czele, zarzucają im kłamstwa ws. przebiegu zdarzeń w Biesłanie i domagają się międzynarodowego śledztwa.

Niewygodne nagrania

Oficjalną wersję wydarzeń w Biesłanie podważają, zdobyte kilka miesięcy temu przez „matki Biesłanu” nagrania wideo. Na jednym z nich widać snajperów FSB na dachu budynku sąsiadującego ze szkołą, którzy otwierają ogień z broni automatycznej i granatników (widać wyrzuconą w powietrze łuskę). Chwilę później nad szkołą pojawia się potężny obłok wywołany wybuchem granatu.

Wg „matek Biesłanu” oznacza to, że Rosjanie z premedytacją sprowokowali szturm szkoły, który na oczach całego świata zakończył się masakrą zakładników. Głoszona przez władze wersja zdarzeń mówi, że dramat zakładników zaczął się od eksplozji na sali gimnastycznej, gdzie terroryści przez trzy dni przetrzymywali ponad 1000 zakładników, w większości dzieci. Nagranie pokazuje, że eksplozje w szkole były spowodowane ostrzałem z zewnątrz, z pozycji zajmowanych przez rosyjskie siły specjalne. Wybuchy granatów zapaliły dach sali gimnastycznej. Jego zawalenie spowodowało najwięcej ofiar śmiertelnych.

Sprzeczne raporty

Prowadzący oficjalnie śledztwo nie wzięli pod uwagę tego nagrania i nie wciągnęli go na listę dowodów. Wydany 22 grudnia 2006 raport komisji śledczej rosyjskiej Dumy usprawiedliwia siły specjalne i winą za sprowokowanie krwawego szturmu szkoły obciąża terrorystów. Dokument liczący 60 000 stron wyszedł z pewnym opóźnieniem, bo trzy miesiące wcześniej własne ustalenia opublikował niezależny ekspert komisji, specjalista ds. ładunków wybuchowych Jurij Sawieljew. Ustalił on, m.in. na podstawie śladów w ruinach szkoły, że za dwie eksplozje, które dały początek masakrze, odpowiada rosyjski specnaz.

Trzeci raport to wyniki śledztwa nadzorowanego przez parlament Północnej Osetii (tzw. raport Kesajewa), upublicznione w 2005 r. W raportach Kesajewa i Sawieljewa jest mowa o ok. 50-70 napastnikach, z których dużej części udało się wymknąć ze szkoły. Oficjalna wersja, przedstawiona w raporcie Dumy, twierdzi, że zamachowców było 32, z czego tylko jeden przeżył i wpadł w ręce władz. Nurpaszy Kułajew, został w 2006 r. skazany na dożywocie.

Dramat w szkole

1 września 2004, grupa terrorystów związanych z czeczeńskim komendantem Szamilem Basajewem wtargnęła do szkoły w Biesłanie (Północna Osetia). W szkole trwały właśnie uroczystości rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Napastnicy wzięli ok. 1000 zakładników - uczniów i ich rodziców. 3 września siły specjalne uderzyły na budynek. W sumie, w wyniku działań terrorystów i ostrzału ze strony rosyjskiego specnazu zginęło ponad 330 osób, w tym 186 dzieci.

Grzegorz Kuczyński

Źródło: pravdabeslana.org, RFE/RL