NATO i USA ostrzegły w środę Prisztinę, że będą ograniczać współpracę z Kosowskimi Siłami Bezpieczeństwa, jeśli rząd będzie realizował plany przekształcenia ich w regularną armię bez wymaganych zmian w konstytucji.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował, że w rozmowie telefonicznej z przywódcami Kosowa ostrzegł przed "jednostronnymi przeciwskutecznymi działaniami". Zaapelował o utrzymywanie ścisłych kontaktów z Belgradem i przypomniał o poparciu Sojuszu w sprawie utworzenia "profesjonalnych sił wieloetnicznych". Ostrzegł, że jeśli Kosowo pójdzie dalej, "NATO będzie musiało dokonać przeglądu poziomu swego zaangażowania, zwłaszcza w zakresie budowy potencjału".
"Nie ma odwrotu"
Ambasada USA w Prisztinie wydała oświadczenie, w którym ostrzega: "Przyjęcie proponowanego obecnie prawa zmusi nas do ponownej oceny naszej dwustronnej współpracy i trwającej od dawna pomocy Kosowskim Siłom Bezpieczeństwa".
W Kosowie, które proklamowało niepodległość od Serbii w 2008 roku, stacjonują od 1999 roku międzynarodowe siły KFOR, dowodzone przez NATO i liczące obecnie ok. 4,5 tys. żołnierzy. Planom utworzenia w Kosowie sił zbrojnych sprzeciwia się Belgrad, który podkreśla, że byłoby to naruszenie rezolucji 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ, kończącej wojnę w Kosowie, ponieważ tylko KFOR ma "mandat do zapewniania bezpieczeństwa", jeśli chodzi o aspekty militarne.
Wbrew protestom Serbów w 2009 roku powołano Kosowskie Siły Bezpieczeństwa (FSK), które zastąpiły wcześniejszy Korpus Ochrony Kosowa (TMK), złożony głównie z dawnych albańskich partyzantów walczącej z Serbami Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK), rozwiązanej w 1999 roku. Serbowie obawiali się, że FSK mogą stanowić zagrożenie dla serbskiej mniejszości w Kosowie.
We wtorek prezydent Kosowa Hashim Thaci przekazał parlamentowi projekt ustawy o utworzeniu regularnej armii.
Krok ten został natychmiast potępiony przez przywódców Serbii, która odmawia uznania niepodległości Kosowa. Podkreślili oni, że będą korzystać z wszelkich środków politycznych, by zapobiec utworzeniu regularnych sił zbrojnych w Kosowie.
- Nie ma odwrotu. Kosowskie Siły Bezpieczeństwa będą przekształcone w kosowską armię. To wywołało protesty tylko jednego kraju - Serbii. A w tej chwili jedynym zagrożeniem dla regionu są narastające rosyjskie wpływy, rosyjskie bazy wojskowe w Serbii, rosyjskie MiG-i w Serbii i rosyjskie ćwiczenia wojskowe w Serbii - powiedział Thaci w środę w Radiu Wolna Europa.
Wyposażone w broń lekką FSK składają się obecnie z 2,5 tys. osób. Są szkolone przez NATO i mają za zadanie ochronę cywilów, reagowanie w sytuacjach kryzysu, obronę cywilną.
Według prezydenta Thaciego armia ma liczyć 5 tys. żołnierzy i 3 tys. rezerwistów. Będzie miała na celu obronę suwerenności i terytorialnej integralności Kosowa, jej obywateli oraz mienia i interesów Republiki Kosowo".
Serbia przeciwna
Poprawki do konstytucji w sprawie utworzenia armii wymagają zgody mniejszości etnicznych w parlamencie Kosowa. Belgrad poprzez kosowskich Serbów ma wpływ na to, czy dojdzie do zmiany kosowskiej konstytucji. W 120-osobowym parlamencie kosowskim jest 11 serbskich deputowanych. Już zapowiedzieli, że zbojkotują sesję, na której odbędzie się głosowanie nad poprawkami do konstytucji w sprawie utworzenia regularnej armii kosowskiej.
Premier Serbii Aleksandar Vuczić powiedział w środę, że w kwestii planów utworzenia armii przez Kosowo spodziewa się "pomocy i wsparcia ze strony Unii Europejskiej, USA i Rosji". Podkreślił, że plany te są niezgodne z rezolucją ONZ, a nawet z konstytucją Kosowa, której Serbia nie uznaje.
Z kolei Thaci zapowiedział, że Kosowo nie może "koordynować z Serbią" swych własnych spraw i "Belgrad nie może decydować za Kosowo".
Autor: adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mksf-ks.org