Tysiące Kosowian protestowało w sobotę przeciw propozycjom korekty granicy między Kosowem a Serbią, które wysuwają prezydent kraju Hashim Thaci i strona serbska. Wymiana terytoriów miałaby pomóc w procesie normalizacji stosunków między krajami.
Zwolennicy opozycyjnego ugrupowania Samostanowienie przeszli przez centrum stolicy Kosowa Prisztiny. Wielu niosło albańskie flagi.
Rząd w Belgradzie poinformował, że w stan gotowości postawiono serbskie siły bezpieczeństwa ze względu na rozmieszczenie specjalnych jednostek kosowskiej policji na zamieszkanej głównie przez Serbów północy Kosowa - w okolicy przygranicznego jeziora Gazivoda. W sobotę udał się tam prezydent Thaci.
Nieuznana niepodległość
Serbia straciła zwierzchnictwo nad swoją prowincją Kosowem w 1999 roku wskutek nalotów sił NATO, których celem było powstrzymanie dokonywanego przez siły serbskie zabijania i wypędzania ludności albańskiej. W 2008 roku Kosowo ogłosiło niepodległość, której Belgrad nie uznaje. Większość Serbów postrzega Kosowo jako kolebkę swej państwowości, a serbska konstytucja uznaje Kosowo za integralną część kraju.
Serbia i Kosowo w 2013 roku zobowiązały się do prowadzonego pod nadzorem UE dialogu, którego celem jest poprawa relacji i rozwiązanie wszystkich spornych kwestii. Dotychczas nie osiągnięto jednak znaczących postępów.
Na początku września odwołane zostały bezpośrednie rozmowy prezydenta Serbii Aleksandara Vuczicia z Thacim, na których - jak się spodziewano - mieli oni po raz pierwszy poruszyć temat planu korekty granicy. Według propozycji, padających zarówno z Belgradu, jak i Prisztiny, Serbia przejęłaby kontrolę nad północną częścią Kosowa zamieszkaną głównie przez Serbów, a Kosowo - nad zamieszkanymi przez Albańczyków terenami w południowej Serbii.
Autor: ad//now / Źródło: PAP