Jedna z najtajniejszych organizacji w USA, Narodowe Biuro Zwiadu (NRO), z okazji swoich 50 urodzin uchyliła rąbka szczelnej kurtyny otaczającej jej działania. Okazało się, że Amerykanie stworzyli "Program Obrony Przestrzeni Kosmicznej"(JSPP), który zajmuje się obroną satelit USA. Ma to być "as w rękawie" amerykańskiego wojska.
Przy okazji 50 rocznicy utworzenia NRO (National Reconnaisance Office), organizacja organizuje specjalne obchody. W "prezencie" dla publiczności odtajnione zostaną dwa wielkie programy zwiadowcze prowadzone podczas zimnej wojny - pomimo upływu dekad na ich temat nie było wiadomo praktycznie nic.
Wojsko pokaże też dwa tajne satelity, jeden z serii KH-7/8 Gambit i KH-9 Hexagon, które robiły z kosmosu zdjęcia celom w ZSRR. Oba supertajne urządzenia (do dzisiaj nie ma żadnego ich zdjęcia), zostaną wystawione na jeden dzień w National Air and Space Museum.
Odrobina informacji
Na dodatek szef NRO zasiadł do śniadania z przedstawicielami amerykańskiej prasy i odpowiadał na pytania dziennikarzy. Oczywiście nie udzielał informacji o tajnych programach kosmicznych, dzięki którym USA szpieguje świat z orbity, ale powiedział bardzo ciekawą rzecz. Bruce Carlson ujawnił bowiem, że Pentagon po cichu utworzył jakiś czas temu "Program Obrony Przestrzeni Kosmicznej", który jest "asem w rękawie" wojska USA, jeśli chodzi o obronę jego satelitów w kosmosie.
Szef NRO zapewnił, że nie chodzi o militaryzację kosmosu, która jest zabroniona przez międzynarodowe traktaty, ale opracowanie sposobów obrony przed atakami i wypadkami na orbicie, które mogą zagrozić cennym urządzeniom. - Obecnie orbita robi się bardzo zatłoczona i jest polem coraz ostrzejszej rywalizacji - mówił Carlson. - Nie jest tajemnicą, że Chiny stają się bardzo aktywne w kosmosie i to nas martwi, ponieważ nie jesteśmy pewni jakie są ich zamiary - dodał szef NRO.
Carlson nie chciał powiedzieć co dokładnie jest przedmiotem prac JSPP. - To ścisła tajemnica i będziemy jej strzec, ponieważ gdyby "ktoś czegoś próbował" to będzie to nasz "as w rękawie" - stwierdził tajemniczo szef jednej z najbardziej tajemniczych instytucji amerykańskiego wojska.
Orbitalni wojownicy
Jak tłumaczył Carlson, Chiny mają coraz bardziej nowoczesne siły zbrojne, ale swoje myślenie strategiczne opierają na traktatach sprzed czterech tysięcy lat, zwłaszcza "Sztuce Wojny" Sun Tzu. - Zmylenie wroga i ukrycie swoich własnych zamiarów jest ich mantrą. Dlatego nie jesteśmy pewni co zamierzają uczynić w przyszłości i to nas niepokoi - mówił szef NRO.
Czujący się niepewnie Pentagon chce więc być w stanie obronić swoje urządzenia na orbicie przed ewentualnym atakiem. Obecnie żaden inny kraj nie posiada tylu satelitów wojskowych co Amerykanie, które dają im istotną przewagę nad potencjalnymi przeciwnikami. Dlatego w wypadku konfliktu urządzenia USA na orbicie byłyby istotnym celem. Chińczycy pokazali, że posiadają technologię dzięki której mogą niszczyć satelity, gdy zestrzelili jedno z swoich starych urządzeń specjalną rakietą.
Nie wiadomo w jaki konkretnie sposób Amerykanie chcą bronić swoje satelity na orbicie. Być może elementem tego systemu będzie tajemniczy mini-wahadłowiec X-37B należący do lotnictwa USA. O pojazdach wiadomo tyle, że mogą spędzić na orbicie wiele miesięcy i w tym czasie na przykład kontrolować satelity, lub zbierać je do swojej ładowni i zabierać na ziemię. Obecnie jeden X-37B jest w kosmosie od marca 2011 roku. Drugi egzemplarz spędził na orbicie w 2010 roku osiem miesięcy. Nie wiadomo nic o tym co oba X-37B robią w kosmosie, poza tym, że "testują nowe technologie".
Źródło: tvn24.pl na podstawie kilku stron internetowych
Źródło zdjęcia głównego: USAF