Korupcja w europarlamencie. Propozycje dostawali też Polacy

Aktualizacja:
Eurokorupcja
Eurokorupcja
Fakty TVN
EurokorupcjaFakty TVN

Bruksela żyje aferą korupcyjną w Parlamencie Europejskim. Trzech deputowanych z Austrii, Słowenii i Rumunii wpadło w zasadzkę brytyjskich dziennikarzy "Sunday Times" - byli gotowi sprzedawać poprawki do unijnego prawa za spore pieniądze. Jak udało się ustalić "Faktom" TVN, nie ma wśród nich Polaków, choć i nasi posłowie propozycje dostawali.

"Sunday Times" opublikował w niedzielę materiały obciążające trzech europosłów: byłego ministra spraw zagranicznych Słowenii Zorana Thalera, byłego wicepremiera Rumunii Adriana Severina i byłego ministra spraw wewnętrznych Austrii Ernsta Strassera.

Dziennikarska prowokacja wykazała, że byli oni gotowi za pieniądze doprowadzić do przyjęcia w PE poprawek legislacyjnych napisanych pod dyktando rzekomych lobbystów, wyceniając swoje usługi nawet na 100 tys. euro.

Prawie 100 prowokacji

W sumie dziennikarze "ST" skontaktowali się z około setką eurodeputowanych z różnych krajów. Kilku poszło na daleko idącą "współpracę", co zostało udokumentowane nagraniami. Strasser (z największej, chadeckiej frakcji PE) podał się do dymisji już w weekend, po emisji przez jedną z austriackich telewizji nagrania "Sunday Timesa", w którym domagał się 100 tys. euro za poprawki.

W poniedziałek do dymisji podał się Thaler (z frakcji socjalistycznej), a Severin (socjalista) dobrowolnie zawiesił swój mandat.

Polakom też proponowali

"Sunday Times" ma w następną niedzielę opublikować nazwiska kolejnych europosłów, którzy wpadli w dziennikarską pułapkę. Jak udało się ustalić "Faktom" TVN, nie ma wśród nich Polaków, choć i nasi posłowie propozycje dostawali.

- Zaoferowano mi pracę - jak się później okazało, płatną pracę w ich firmie. Zwróciłem wtedy uwagę na konflikt interesów oczywisty - mówi Konrad Szymański, eurodeputowany PiS.

Adam Bielan przyznaje: - Dostałem dosyć dziwny telefon, podczas którego proponowano mi współpracę za wynagrodzenie. Kiedy powiedziałem, że jako eurodeputowany nie mogę pobierać żadnego wynagrodzenia, kontakt się urwał. Nikt już do mnie nie zadzwonił.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek obiecał śledztwo i skierował sprawę do unijnego biura do walki z nadużyciami. - W Parlamencie Europejskim jakakolwiek korupcja jest niedopuszczalna. Jestem przekonany, że w przypadku kiedy informacje się potwierdzą, jedynym wyjściem będzie rezygnacja posłów - podkreśla.

Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN