COVID-19 w Korei Północnej. Ponad dwa miliony osób z objawami

Źródło:
PAP

Liczba osób z objawami COVID-19 przekroczyła w Korei Północnej dwa miliony. W piątek władze kraju zgłosiły ponad 260 tysięcy przypadków "gorączki". Korea nie dysponuje wystarczającą ilością testów na COVID-19 i innych zasobów, pojawiają się doniesienia o brakach lekarstw i żywności dla osób objętych kwarantanną.

Bez dostępu do szczepionek, testów, respiratorów, a nawet maseczek Korea Północna oficjalnie od tygodnia zmaga się z koronawirusem. Kraj zamknął swoje granice na początku 2020 roku, żeby odizolować się od pandemii. Pierwszy śmiertelny przypadek władze potwierdziły 13 maja tego roku. Dzień wcześniej Reuters informował o pierwszym odnotowanym przypadku zachorowania na COVID-19. Eksperci już wówczas alarmowali, że biorąc pod uwagę ograniczone możliwości Korei Północnej w zakresie testowania, rzeczywista liczba infekcji w kraju może być znacznie wyższa.

W ciągu ośmiu dni od zgłoszenia pierwszego przypadku COVID-19 w Korei Północnej liczba odnotowanych pacjentów z objawami tej choroby przekroczyła dwa miliony, czyli prawie osiem procent ludności kraju. Oficjalny bilans zgonów wzrósł do 65 – wynika z informacji przekazanych przez państwową agencję KCNA.

Zaopatrzenie medyczne sprowadzane w tajemnicy z Chin

Źródło w prowincji Hamgjong Północny przekazało w tym tygodniu japońskiemu portalowi Asia Press, że mieszkańcy wciąż chodzą do pracy, ale nie wolno im wyjeżdżać z miasta, a w nocy obowiązuje godzina policyjna. W aptekach nie można już kupić nawet leków na przeziębienie ani krajowej aspiryny, targowiska z żywnością zamknięto 15 maja, a osoby poddane kwarantannie nie otrzymują paczek z jedzeniem – powiedziało źródło.

Władze Korei Płn. odrzuciły wcześniej szczepionki i lekarstwa oferowane przez inne państwa, ale w tym tygodniu w tajemnicy sprowadziły samolotami podstawowe zaopatrzenie medyczne z Chin. Zasoby są tymczasem zwożone do Pjongjangu z prowincji, gdzie szpitale od dawna mierzą się już z niedoborami – podał dziennik "Wall Street Journal", powołując się na zbiega z Korei Północnej, który utrzymuje kontakty z mieszkańcami kraju.

Eksperci podejrzewają, że koronawirus krążył w Korei Płn. już wcześniej, ale teraz stał się poważnym problemem dla przywódcy kraju Kim Dzong Una, ponieważ zaczął się na szeroką skalę szerzyć w Pjongjangu. Pojawiły się spekulacje, że wirus mógł się tam rozprzestrzenić wśród tysięcy uczestników parady wojskowej z 25 kwietnia – podał "WSJ".

Na podstawie oficjalnych informacji nie sposób ocenić prawdziwej skali problemu, ale obrońcy praw człowieka oceniają, że koronawirus szerzący się wśród niezaszczepionej ludności Korei Północnej może potencjalnie wywołać największy kryzys zdrowotny od wielkiej klęski głodu, która w latach 90. XX wieku doprowadziła tam do śmierci ponad miliona ludzi.

Według komentatorów zubożała Korea Północna nie dysponuje wystarczającą liczbą zestawów testowych, by badać osoby z objawami. Północnokoreańska służba zdrowia uznawana jest za słabo wyposażoną i niewydolną. Rodzi to obawy, że kraj może się stać wylęgarnią nowych, potencjalnie groźnych wariantów koronawirusa. Z drugiej strony, jeśli fala zakażeń nie doprowadzi do poważnego kryzysu, to po osiągnięciu odporności zbiorowej władze mogą otworzyć granicę z Chinami i wznowić handel, co pomogłoby złagodzić zapaść gospodarczą.

Autorka/Autor:pp/adso

Źródło: PAP