Koronawirus w Korei Północnej. Czy kraj poradzi sobie w walce z pandemią COVID-19

Źródło:
CNN

Epidemia COVID-19 w Korei Północnej może mieć katastrofalne skutki - prognozuje CNN, powołując się na opinie ekspertów. Reżim w Pjongjangu przez ponad dwa lata od wybuchu pandemii utrzymywał, że w kraju nie ma choroby. Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem oficjalnie ogłoszono 12 maja, w ciągu zaledwie czterech dni w Korei Północnej potwierdzono już niemal 300 tysięcy infekcji.

Po ogłoszeniu pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem, a później kolejnych tysięcy infekcji, przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un przyznał, że rozprzestrzenianie się COVID-19 doprowadziło kraj do "największego zamieszania" od czasu powołania komunistycznej Korei. Reżim podjął walkę z wirusem, ogłaszając między innymi wprowadzenie ogólnokrajowej kwarantanny.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Pandemia COVID-19 rozprzestrzeniła się prawie na całym świecie. Przypadki zakażenia koronawirusem zostały zarejestrowane nawet w bazie pod Mount Everest i na Antarktydzie. Reakcje poszczególnych krajów na pandemię były różne, ale ogólnie dotyczyły programów szczepień, wykonywanych testów, zachowywania dystansu społecznego i ograniczeń w podróżowaniu. CNN zastanawia się w opublikowanej w sobotę analizie, jak rozwinie się epidemia w Korei Północnej. Zwraca uwagę, że najpewniej nie poznamy prawdziwej skali zakażeń i ofiar, biorąc pod uwagę blokadę informacyjną istniejącą w tym kraju.

Brak skutecznej broni w walce z pandemią

Największy problem, praktycznie nie do pokonania, przed którym stoi Korea Północna, zdaniem CNN polega przede wszystkim na tym, że brakuje tam najskuteczniejszej broni przeciwko pandemii COVID-19, czyli powszechnego programu szczepień. Tamtejsza populacja nie jest zaszczepiona i zakładając, że dotychczasowa liczba przypadków zakażenia koronawirusem była co najmniej niska, dotąd prawie w ogóle nie była narażona na COVID-19. Bez odporności społecznej istnieje ryzyko dużej liczby zgonów - podkreśliła amerykańska stacja.

Testowanie populacji Korei Północnej pod kątem obecności koronawirusa jest również bardzo ograniczone. Jak podała wcześniej Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), północnokoreańskie władze przeprowadziły jak dotąd, od początku pandemii, około 64 tysięcy testów. W sąsiedniej Korei Południowej, która uczyniła testowanie i śledzenie transmisji wirusa główną częścią swojej strategii walki z COVID-19, liczba ta wynosi około 172 milionów przetestowanych ludzi - poinformowała CNN.

Wiarygodne dane były niezbędnym narzędziem w walce z pandemią dla rządów wielu państw. Trudno jednak ocenić, jak wygląda to w Korei Północnej. W sobotę tamtejsze państwowe media poinformowały, że odnotowano pół miliona przypadków "niewyjaśnionej gorączki". Prawdopodobnie odzwierciedla to trudności w zidentyfikowaniu przypadków COVID-19 i wskazówkę dotyczącą skali epidemii, z którą boryka się Korea Północna.

Butelki po piwie, zardzewiałe igły

Nawet w bogatych krajach istniały obawy, że system opieki zdrowotnej może zostać przeciążony z powodu dużej liczby pacjentów zakażonych koronawirusem, wymagających hospitalizacji. Wobec takiego rozwoju sytuacji epidemicznej Korea Północna jest szczególnie zagrożona.

- System opieki zdrowotnej w Korei Północnej był i nadal jest zły - powiedziała Jieun Baek, założycielka Lumen, organizacji pozarządowej monitorującej sytuację w tym kraju. - To bardzo przestarzały system. Oprócz dwóch milionów ludzi żyjących w Pjongjangu, większość kraju ma dostęp do opieki zdrowotnej bardzo słabej jakości - dodała.

Jak podała CNN, uciekinierzy z Korei Północnej opowiadali o butelkach po piwie używanych do płynów podawanych dożylnie lub ponownym używaniu igieł, dopóki nie zardzewieją. - Jeśli chodzi o takie rzeczy jak maseczki ochronne czy środki dezynfekujące, możemy o nich jedynie pomarzyć, są bardzo ograniczone - podkreśliła Baek.

Reżim patrzy na Chiny

Wobec braku kampanii masowych szczepień Korea Północna zamierza walczyć z pandemią, wprowadzając blokady, co - jak zauważyła Jieun Baek - z pewnością utrudni ruch mieszkańców tego kraju.

Kim Dzong Un wcześniej powiedział, że Korea Północna powinna "uczyć się" od Chin reakcji na pandemię.

Podczas gdy większość krajów żyje obecnie z wirusem, Chiny trzymają się swojej polityki "zerowego covidu", próbując zwalczyć chorobę, zamykając główne miasta. Poddani przymusowej kwarantannie tamtejsi mieszkańcy narzekali na warunki, w jakich musieli spędzić lockdown, w tym na problemy z dostępem do żywności i słabą opiekę medyczną. Publiczna krytyka polityki rządu w Chinach jest rzadkością - podkreśla CNN.

Eksperci w rozmowie z amerykańską stacją ostrzegają, że jeśli Korea Północna nałoży podobne ograniczenia na swoich obywateli, mogą oni znaleźć się w o wiele gorszej sytuacji niż mieszkańcy chińskich miast. A wprowadzone zabezpieczenia mogą i tak nie wystarczyć, by powstrzymać rozprzestrzenianie się na przykład wysoce zaraźliwego wariantu omikron.

Zdaniem profesora Bena Cowlinga, epidemiologa z Uniwersytetu w Hongkongu walka z omikronem w Korei Północnej może być bardzo trudna. - W tym momencie byłbym bardzo zaniepokojony - ocenił ekspert.

Odrzucona pomoc w sprawie szczepień

Zarówno Chiny, jak i wcześniej WHO, oferowały reżimowi w Pjongjangu pomoc w zakresie przeprowadzenia szczepień przeciw koronawirusowi, jednak oferta została odrzucona. Wzmianka Kim Dzong Una o roli Chin może sygnalizować zmianę zdania.

- Podejrzewam, że oni desperacko potrzebują chińskiej pomocy, a Chiny zaoferują tyle, ile mogą - ocenił w rozmowie z CNN Owen Miller, wykładowca koreanistyki na SOAS (School of Oriental and African Studies) Uniwersytetu Londyńskiego. Według niego priorytetem Chin jest utrzymanie stabilności w Korei Północnej.

Analityk dodał jednak, że reżim w Pjongjangu może nie potrzebować innej pomocy z zewnątrz. "W tej chwili zatem nic nie wskazuje na to, że nawet jeśli Korea Północna znajdzie się w epicentrum kryzysu zdrowotnego z powodu wybuchu pandemii COVID-19, zmieni swoje podejście do relacji globalnych" - oceniła CNN w analizie.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: CNN