Ponad 11 tysięcy nowych zakażonych w ciągu doby w Czechach. "Widać między ludźmi, że się boją"

Źródło:
PAP
Polka mieszkająca w Pradze: widać między ludźmi, że się boją
Polka mieszkająca w Pradze: widać między ludźmi, że się bojąTVN24
wideo 2/21
Polka mieszkająca w Pradze: widać między ludźmi, że się bojąTVN24

Po raz pierwszy dzienna liczba zakażeń koronawirusem w Czechach przekroczyła granicę 10 tysięcy - podało w sobotę rano tamtejsze ministerstwo zdrowia. W ciągu ostatnich 24 godzin stwierdzono 11 105 nowych infekcji. Zmarło kolejnych 11 osób. - Widać między ludźmi, że się boją - powiedziała w poranku "Wstajesz i weekend" Barbara Pertold-Gębicka, Polka mieszkająca w Pradze.

Łącznie od początku epidemii w Czechach zmarły 1283 osoby. Choć u większości osób choroba ma łagodny przebieg, rośnie liczba hospitalizowanych. W szpitalach jest 3120 pacjentów z COVID-19, 551 jest w ciężkim stanie. Według ministra zdrowia Romana Prymuli liczby zakażonych, hospitalizowanych i zgonów będą w ciągu najbliższych 10-14 dni rosły.

W tym tygodniu dzienne przyrosty nowych zakażeń przekroczyły 9 tysięcy. W środę przybyło 9544 przypadki, a w czwartek 9718. Eksperci zwracają uwagę, że do szpitali trafia od 3 do 4 procent zakażonych, u 20 procent hospitalizowanych COVID-19 ma ciężki przebieg. Zdaniem krajowego koordynatora intensywnej terapii Vladimira Czernego najbliższe tygodnie będą bardzo trudne, ale nie ma ryzyka zapaści w systemie opieki medycznej.

Większa liczba testów

W ostatnich dniach w Czechach przeprowadza się coraz więcej testów. Od wtorku ich liczba przekracza 30 tysięcy dziennie. W czwartek laboratoria wykonały 33 445 badań, z których wynik pozytywny miało około 29 procent.

Prymula uważa, że Czechy nie powinny przekraczać granicy 10 proc. pozytywnych wyników wszystkich wykonanych testów. Według ostatnich danych SARS-CoV-2 najszybciej rozprzestrzenia się w powiecie pilzneńskim, gdzie w ciągu 7 dni zanotowano około 699 nowych przypadków na 100 tysięcy mieszkańców.

Policja ma nakładać mandaty za brak maseczek

W specjalnym telewizyjnym orędziu wygłoszonym w piątek wieczorem prezydent Milosz Zeman powiedział, że poprosił ministra spraw wewnętrznych Jana Hamaczka, aby policjanci nakładali mandaty na osoby, które nie noszą maseczek.

W Czechach ochrona nosa i ust obowiązuje w przestrzeniach zamkniętych oraz na przystankach komunikacji publicznej. Zeman zaapelował o przestrzeganie wprowadzonych przez rząd ograniczeń.

Polka mieszkająca w Pradze: widać między ludźmi, że się boją

- Gdy się wyjdzie na ulice, to ma się wrażenie, że jest normalnie, ponieważ nie nosimy maseczek na zewnątrz, tak jak nosi się w Polsce, ale jednak widać między ludźmi, że się boją - powiedziała w poranku "Wstajesz i weekend" Barbara Pertold-Gębicka, Polka mieszkająca w Pradze.

Polka mieszkająca w Pradze: widać między ludźmi, że się boją
Polka mieszkająca w Pradze: widać między ludźmi, że się bojąTVN24

- Musimy nosić maseczki wszędzie w budynkach i komunikacji miejskiej - dodała. Jak zauważyła, maseczki noszone w przestrzeniach zamkniętych i komunikacji miejskiej "to z reguły maseczki z filtrami".

- Ale nie mamy jeszcze takiego całkowitego lockdownu, więc kto może, ten żyje w miarę normalnie - oceniła.

Autorka/Autor:js, pp, kab

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: