Wprowadzał restrykcje, które sam łamał. Minister zdrowia podał się do dymisji

Źródło:
BBC, PAP, tvnmeteo.tvn24.pl

Minister zdrowia Nowej Zelandii David Clark podał się do dymisji po tym, jak znalazł się w cieniu krytyki za złamanie obostrzeń wprowadzonych w związku z pandemią. W kwietniu, gdy kraj objęty był kwarantanną, polityk udał się na plażę oraz przejażdżkę rowerową.

W Nowej Zelandii od 25 marca obowiązywała narodowa kwarantanna. Z domu można było wychodzić tylko w uzasadnionych przypadkach. Jednak w pierwszy weekend obowiązujących obostrzeń minister zdrowia David Clark wybrał się ze swoją rodziną na jedną z plaż oddalonych od domu o około 20 kilometrów. Nie było to jedyne naruszenie przez niego przepisów - w tym samym tygodniu sfotografowano go na rowerowej przejażdżce górskiej.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"Byłem idiotą i rozumiem, dlaczego ludzie są na mnie źli"

Nowozelandzki minister zdrowia przyznał wówczas, że było to "wyraźne naruszenie zasad" i zapowiedział, że poda się do dymisji. - Jako minister zdrowia mam obowiązek nie tylko przestrzegać zasad, ale i dawać przykład innym - powiedział Clark. - Kiedy prosimy innych o poświęcenie się, ja zawiodłem. Byłem idiotą i rozumiem, dlaczego ludzie są na mnie źli - dodał.

Z odejściem polityka wstrzymano się jednak do czasu, aż kryzys w kraju nieco się uspokoi. Premier kraju Jacinda Ardern oświadczyła wtedy, że w normalnych okolicznościach Clark zostałby zwolniony od razu, ale zachował stanowisko tylko z uwagi na trwającą trudną sytuację zdrowotną związaną z pandemią. W czwartek, blisko trzy miesiące później, szefowa rządu poinformowała, że przyjęła jego rezygnację. 

David Clark Hagen Hopkins/Getty Images

Sukcesy i porażki

Chociaż minister zdrowia znalazł się w cieniu krytyki, sama Nowa Zelandia jest na świecie chwalona za sukces w walce z koronawirusem. W kraju, liczącym blisko 5 milionów mieszkańców, odnotowano zaledwie 1528 potwierdzonych lub prawdopodobnych przypadków wirusa SARS-CoV-2, z czego zmarły 22 osoby. W zeszłym miesiącu wszystkie restrykcje wprowadzone w związku z pandemią zostały zniesione, a miejscowe władze ogłosiły, że Nowa Zelandia jest wolna od wirusa.

Nie obyło się jednak bez wpadek, za które konsekwencje ponosi były już szef resortu zdrowia. W marcu rząd nowozelandzki zamknął granice dla prawie wszystkich przybywających, próbując spowolnić rozprzestrzenianie się COVID-19. Przyjeżdżający do Nowej Zelandii byli zobowiązani do poddania się 14-dniowej kwarantannie w specjalnie wyznaczonych do tego placówkach. Mimo obowiązujących zasad w połowie czerwca dwóm kobietom, w wieku około 30 i 40 lat, pozwolono wcześniej opuścić miejsce izolacji w Auckland, by mogły odwiedzić umierającego rodzica w stolicy kraju Wellington. U kobiet tych potwierdzono później COVID-19. Były to pierwsze przypadki tej choroby w Nowej Zelandii od 24 dni, podczas których nie odnotowano nowych zakażeń. Sprawa rozeszła się na wyspach szerokim echem.

- Biorę pełną odpowiedzialność za decyzje, jakie podjęto w czasie, gdy byłem ministrem zdrowia - oświadczył Clark. Jak zaznaczył, teraz, gdy nie ma przypadków transmisji wirusa wewnątrz kraju, nadszedł czas, by wrócić do normalności.

Premier Ardern powiedziała, że "niezbędne jest, by nasze kierownictwo w dziedzinie zdrowia cieszyło się zaufaniem opinii publicznej w Nowej Zelandii".

Do czasu wrześniowych wyborów, nowozelandzkim resortem zdrowia pokieruje obecny minister edukacji Chris Hipkins.

Autorka/Autor:momo/ja

Źródło: BBC, PAP, tvnmeteo.tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Hagen Hopkins/Getty Images