Ivo Czelechovsky, rzecznik kopalni w Karwinie, zdementował pogłoski o zakrywaniu czujników metanu. - Przestrzegamy zasad BHP i nasze przepisy bezpieczeństwa są najbardziej rygorystyczne w całej Europie - zapewnił.
W zamkniętej kopalni węgla kamiennego w Karwinie w Czechach trwają próby ugaszenia pożaru, który powstał w wyniku czwartkowego wybuchu metanu.
Przyczyny katastrofy będą dopiero badane, ale pojawiły się pogłoski o nieprawidłowościach w stosowanych w kopalni procedurach bezpieczeństwa.
"Czujniki metanu działały"
Rzecznik kopalni w Karwinie na konferencji prasowej odpierał zarzuty, jakoby czujniki metanu mogły być odłączane. - Mamy protokolarnie potwierdzone, że wszystkie czujniki działały - powiedział Ivo Czelechovsky.
Poinformował, że firma konsultowała ten temat z górnikami, którzy pracują w kopalni od wielu lat i oni też "zaprzeczają takim praktykom". - To jest nieracjonalne, żebyśmy wpuszczali do takich miejsc górników. To nie ma sensu. My przestrzegamy zasad BHP i nasze przepisy bezpieczeństwa są najbardziej rygorystyczne w całej Europie - zapewnił Czelechovsky.
Przyznał, że nie wie, jak często kontrole czujników są przeprowadzane. - Od tego są protokoły, które są w dyspozytorni. O tym informował już urząd górniczy, że w czasie wybuchu również działały - dodał.
Nie chciał odpowiedzieć, czy ktoś mógł przy czujnikach manipulować, tłumacząc, że takie pytania "są spekulacyjne". - Te czujniki są tam po to, żeby chronić górników, a nie po to, żeby je zakrywać i w ten sposób powodować zagrożenie dla naszych górników - powtórzył rzecznik kopalni.
13 górników zginęło, 10 zostało rannych
W katastrofie w kopalni CSM, do której doszło w czwartek po południu zginęło 13 górników - 12 polskich i jeden czeski. Pod ziemią jest jeszcze 12 ciał. Zwłoki jednego górnika zostały wywiezione na powierzchnię w czwartek. Na razie nie wiadomo, kiedy będzie można pójść po pozostałe ciała. Zdaniem ekspertów, mogą upłynąć miesiące, zanim będzie to możliwe.
Ratownicy w sobotę zakończyli budowę dwóch tam, które mają odciąć rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. W niedzielę zamknięte zostaną dwie ostatnie tamy, tym samym rejon pożaru zostanie odizolowany.
10 górników zostało rannych. Dwóch wciąż przebywa w szpitalu w Ostrawie, stan jednego z nich jest krytyczny.
Autor: asty//rzw / Źródło: tvn24